Dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej" Zbigniew Parafianowicz opisał chaos, jaki zapanował w trakcie powrotu polskiej rządowej delegacji z Wielkiej Brytanii w ubiegłym tygodniu. Jak twierdzi, wszystkich pasażerów usiłowano ulokować w jednym embraerze, mimo, że początkowo była mowa o powrocie także wojskową casą.
Brakowało miejsc. Doszło do zamieszania i negocjacji, kto poleci embraerem, a kto wojskową maszyną kilka godzin później. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Sytuacją oburzony jest kpt. Robert Zawada, były pilot wojskowy i ekspert lotniczy.
- Włos jeży się na głowie. Wstyd. Do samolotu nie podchodzi się jak do autobusu, do którego można napakować tylu ludzi, ilu mamy w delegacji - mówi w rozmowie z Gazeta.pl kpt. Zawada.
- Decyzji o połączeniu samolotów na pewno nie podjął nikt z lotnictwa, prawdopodobnie był to ktoś z niższego szczebla w rządzie - twierdzi ekspert.
- Można powiedzieć, że "nic się nie stało", ale zaczyna się właśnie od błahych zaniedbań. Nieprzestrzeganie procedur prowadzi do katastrof. Na jakiej podstawie ktoś zdecydował, że dwa pokłady zmieszczą się na jednym? Wiem, że każdy chciałby być w domu jak najszybciej, ale tak się nie da - dodaje kpt. Robert Zawada.
Zobacz także: Słoweńcy zmienili Konstytucję. Teraz każdy obywatel nowe prawo