Górnicy pójdą pod dom Szydło. "Nie mamy innej możliwości spotkania się, więc odwiedzimy ją w domu"

Kilkuset górników z kopalni Makoszowy w Zabrzu 4 grudnia wybiera się pod dom Beaty Szydło. Chcą jej przypomnieć obietnice z kampanii wyborczej, kiedy mówiła, że żaden zakład górniczy nie zostanie zamknięty. Makoszowom grozi to w przyszłym roku.

Ponad dwustu górników z Makoszów w Zabrzu chce wraz z kopalnianą orkiestrą pikietować przed domem premier Beaty Szydło w Przecieszynie pod Brzeszczami. Protest ma odbyć się w niedzielę 4 grudnia, a więc w Barbórkę, zwaną też Dniem Górnika. - Złożymy petycję oraz przypomnimy obietnice złożone w czasie kampanii wyborczej - powiedział katowickiej "Gazecie Wyborczej" Artur Banisz z "Solidarności". Podkreślił, że pikieta jest oddolną inicjatywą załogi, związek pomaga ją tylko zorganizować.

- Nie mamy innej możliwości spotkania się z szefową rządu, więc postanowiliśmy odwiedzić ją w domu - dodał Banisz. W trakcie kampanii polityk PiS deklarowała, że żaden zakład górniczy nie zostanie zamknięty. Tymczasem kopalni Makoszów grozi likwidacja już w przyszłym roku. Komisja Europejska zdecydowała, że Polska może wydać 8 mld zł na restrukturyzację górnictwa, ale Makoszów będzie dostawać pieniądze tylko do końca tego roku. Uratować mógłby ją inwestor, ale musiałby najpierw zwrócić ok. 300 mln zł wydanych już z budżetu na utrzymanie kopalni przy życiu.

Więcej o planowanej pikiecie czytaj na katowice.wyborcza.pl.

A TERAZ ZOBACZ: Petru: "Miała być obniżka podatków, jest łupienie Polaków"

Więcej o: