Trzech mężczyzn piło razem alkohol przed blokiem w Lublinie. Doszło do sprzeczki. 31-letni Krzysztof Ż. i Łukasz P. rzucili się na swojego znajomego 44-letniego Tomasza M. Bili go, aż stracił przytomność - pisze "Dziennik Wschodni". Nieprzytomnego 44-latka zostawili na trawniku. Mężczyzna zmarł w szpitalu - miał pękniętą śledzionę.
- Rzuciłem się na Tomka. Mogłem wpaść w furię, ale nie pamiętam tego. Jak się dowiedziałem, że Tomek nie żyje, to pomyślałem, że głupio wyszło – mówił podczas przesłuchania Łukasz P. Mężczyzna nie chciał składać wyjaśnień przed sądem, ale przyznał się do pobicia.
Krzysztof Ż. przyznaje się tylko do tego, że uderzył 44-latka w twarz. Twierdzi, że to jego kolega pobił Tomasza M. do nieprzytomności. Mówił śledczym, że Łukasz P. bił 44-latka "bez opamiętania pięściami i łokciami" przez kilka minut. Obaj oskarżeni są recydywistami. Krzysztof Ż. znał Tomasza M. z więzienia. Pobity mężczyzna miał wcześniej rozpowiadać plotki na temat pobytu w więzieniu jednego z nich. To miało być przyczyną awantury między mężczyznami.