Na stronach internetowych niektórych polskich parafii można znaleźć poradnik zachowania się w kościele. Dowiadujemy się z niego, jak należy siedzieć w świątyni, jak stać i gdzie siadać. Jego autorem jest Stanisław Krajski, filozof i autor książki „Savoir vivre w Kościele. Podręcznik dla świeckich” oraz ekspert Telewizji Trwam, w której prowadził cykliczny program o dobrym wychowaniu. Chociaż podręcznik pochodzi sprzed 10 lat, jego zalecenia publikuje na swojej stronie m.in. Parafia św. Wojciecha Biskupa i Męczennika w Białymstoku.
Czego możemy się z nich dowiedzieć? Nasza postawa świadczy o tym, jak traktujemy innych, dlatego nie do przyjęcia w kościele jest "zakładanie nogi na nogę czy szerokie rozstawianie nóg" - czytamy na stronie parafii. Szczególnie dotyczy to kobiet w krotkich sukienkach siedzących w pierwszych ławkach. Księża apelują do nich, aby "pamiętały o właściwej postawie".
To na nich są zmuszeni patrzeć księża, którzy znajdują się przy ołtarzu i są zwróceni twarzą do wiernych. Kobieta siedząca w pierwszej ławce ubrana w krótką sukienkę rozstawiająca nogi czy zakładająca nogę na nogę przeszkadza swym widokiem osobom będącym przy ołtarzu w spełnianiu ich posługi
Nie każde miejsce w kościele jest odpowiednie do siedzenia. Siadanie tam, skąd nie widać ołtarza, to poważna gafa. Na uzasadnienie tej tezy autor poradnika, a za nim parafia, przytacza anegdotę ks. Jana Twardowskiego: „Jeden z księży trzymał na ambonie pod pulpitem czaszkę ludzką i w czasie kazania pokazywał ją niekiedy mówiąc: Nie chowaj się za filar, tak będziesz wyglądała”.
Niełatwo jest też stojącym w kościele. Nie wolno im opierać się o ściany, bo "taka postawa znamionuje lekceważenie". Powinni stać prosto i spokojnie, nie kiwać się, ani nie przestępować z nogi na nogę, bo to "rozprasza sąsiadów". "Stójmy godnie na wyprostowanych nogach" - zaleca Krajski.
Parafia św. Marii Magdaleny w Rabce-Zdroju poszła o krok dalej i opublikowała na swojej stronie również zalecenia dotyczące kobiecego ubioru. Jeśli kobieta występuje jako "pracownik, reprezentant firmy, naukowiec, dziennikarz czy po prostu jako człowiek", wtedy jej ubiór "powinien reprezentować opcję zero seksu". Taki strój jest zdaniem autora podręcznika najbardziej odpowiedni do kościoła.
Wchodząc do kościoła, kobieta powinna zapomnieć o tym, że... jest kobietą. "Kobieta może też występować jako przede wszystkim kobieta. Emanuje wtedy kobiecością, podkreśla ją i uwypukla, odsłaniając niektóre partie ciała" - oczywiście taki strój jest nieodpowiedni na mszy św. Bo "może komuś przeszkadzać, kogoś gorszyć, a nawet obrażać" - przekonuje autor. Nasz ubiór ma "powodować powszechną akceptację i nie wywoływać negatywnych emocji". Poza tym strój, który podkreśla kobiecość może "ściągać i rozpraszać uwagę mężczyzn, a przecież przyszli tu oni po to, by spotkać się z Panem Bogiem, a nie podziwiać kobiecą urodę".
Zgodnie z zaleceniami, do kościoła nie należy się malować ani perfumować. "W kościele kobiety nie powinni epatować innych nie tylko swoją kobiecością, ale również w żaden inny sposób. Nie powinny rozpraszać ich, ściągać na siebie ich uwagi. Tutaj ludzie przyszli do Pana Boga, a nie po to, by nam się przypatrywać czy zachwycać się naszym zapachem" - twierdzi autor podręcznika.
Kościół nie jest miejscem, w którym prowadzi się życie towarzyskie, dlatego kiedy się w nim znajdziemy, powinniśmy ignorować znajomych czy sąsiadów: "Kłanianie się znajomym lub uśmiechanie się do nich w kościele jest gorszące”.
Co jeszcze jest zakazane? Siadanie zbyt blisko konfesjonału, rozkładanie na ławce swoich rzeczy czy opieranie nóg o klęczniki. Lista zakazów i nakazów jest bardzo długa.
A TERAZ ZOBACZ: Rok temu byście w to nie uwierzyli. Absurdy PiS-u