Jak przypominają autorzy raportu, w Polsce nie ma centralnego rejestru cmentarzy komunalnych i podmiotów nimi zarządzającymi. Z danych Najwyższej Izby Kontroli wynika, że z łącznej liczby 15,5 tysiąca obecnie działających obiektów cmentarnych, około 1880 to cmentarze komunalne. Największą część stanowią cmentarze wyznaniowe, tzw. parafialne.
To, na co zwraca uwagę NIK w raporcie, to przede wszystkim lekceważący stosunek gmin do nadzoru nad cmentarzami komunalnymi. W większości przypadków sprowadzał się on do sprawdzania porządku i czystości, a lista zadań jest dłuższa. Przede wszystkim to zapewnienie miejsca pochówku - przypomina NIK.
W niektórych gminach nie kontrolowano wysokość opłat cmentarnych, sposobu ich pobierania i rozliczania, akceptowano równoległe prowadzenie działalności komercyjnej, nie analizowano opłacalności przyjętej formy zarządzania cmentarzem, ani wywiązywania się z obowiązku prowadzenia dokumentacji cmentarnej. Np. w gminach Pawłów (świętokrzyskie) i Przerośl (podlaskie), wójtowie w praktyce nie wykonywali żadnych zadań nałożonych ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych, akceptując od wielu lat bezumowne prowadzenie i utrzymanie cmentarzy: w Radkowicach Kolonii przez osobę prywatną, oraz cmentarza w Pawłówce przez proboszcza parafii rzymskokatolickiej.
Jak ustalili kontrolerzy, w niektórych gminach ich włodarze w ogóle zrezygnowali z uprawnień do nadzoru nad cmentarzami. W konsekwencji wysokość opłat za miejsce pochówku, a także zasady korzystania z cmentarzy ustalały - wbrew prawu - zarządzające cmentarzami firmy zewnętrzne. A efekt? Wysokie ceny za usługi.
W raporcie zwrócono uwagę, że w Polsce nie obowiązują jednolite stawki za usługi cmentarne. Dzieje się tak, bo w ustawie brakuje odpowiedniego zapisu. A to - zdaniem kontrolerów - naraża obywateli na ponoszenie nieuzasadnionych kosztów pochówku bliskich.
Dane z raportu NIK Fot. NIK.Gazeta.pl
NIK zwraca uwagę, że niejednorodny sposób naliczania opłat za usługi cmentarne uniemożliwia zestawienie i porównanie ich stawek pomiędzy poszczególnymi gminami. Na przykład, całkowity koszt miejsca grzebalnego za dwuosobowy grób na 20 lat w Luboniu w woj. wielkopolskim wyniósł 255 zł, a w Koninie, w tym samym województwie, już 1980 zł.
Z kolei, w województwie dolnośląskim, w Legnicy, oraz w gminie Nowa Ruda pobierano wyłącznie opłaty za miejsca grzebalne bez dodatkowej opłaty za utrzymanie cmentarza. I tak, w Legnicy opłata za grób dwuosobowy ziemny wynosiła 833 zł, a w Nowej Rudzie 220 zł. W województwie podlaskim nie stwierdzono tak znaczących różnic, gdyż w Kolnie opłata za grób dwuosobowy wynosiła 500 zł, a w Siemiatyczach 570 zł.
W trzech gminach wprowadzono dodatkowe zróżnicowanie opłat. Na przykład, w Luboniu opłata za miejsce grzebalne dla osób spoza tej gminy była wyższa o 400 proc., a w Siemiatyczach (woj. podlaskie) o 200 proc.
W związku z tym, że cmentarze stale zapełniają się, a na niektórych brakuje już miejsc, NIK zwraca też uwagę, że gminy mają problem z zdobyciem nowych terenów na lokalizację nekropolii. Przeszkodą w planowaniu potrzebnych inwestycji jest brak odpowiednich terenów spełniających warunki określone w przepisach.
Mimo braku rzetelnego nadzoru, NIK pozytywnie, poza kilkoma wyjątkami, ocenia stan sanitarny i techniczny prowadzonych cmentarzy.
Kontrola NIK objęła gminy w sześciu województwach: łódzkim, dolnośląskim, podlaskim, świętokrzyskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim.
Raport jest dostępny na stronie Najwyższej Izby Kontroli.
Zobacz także WIDEO: Zaczyna się niebezpieczny okres na polskich drogach. Policja organizuje akcję 'Znicz'