Po śmierci poprzedniego burmistrza Lubrańca (woj. kujawsko-pomorskie), wojewoda zarekomendował premier Beacie Szydło działacza PiS Jacka Kowalewskiego, jako osobę, która będzie pełnić obowiązki burmistrza do czasu przyspieszonych wyborów. Premier tę kandydaturę zatwierdziła."Gdy decyzja Beaty Szydło dotarła do Lubrańca, wśród mieszkańców zapanowała konsternacja" - pisze "Newsweek".
Tygodnik ustalił bowiem, że Kowalewski był skazany za udział w pobiciu na 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata (wyrok jest już zatarty). Tę informację potwierdziła nam rzeczniczka włocławskiego sądu. "Jakim cudem człowiek z taką plamą w życiorysie dostał nominację od pani premier?" - zastanawiają się dziennikarze "Newsweeka". Nie wiadomo, czy Szydło znała jego przeszłość.
Tygodnik opisuje, jak przed lubraniecką dyskoteką pobito Włodzimierza L. Był 1997 rok.
Włodzimierz L. jest sam i ucieka przed pięcioma napastnikami. Gdy pada na ziemię, mężczyźni wymierzają mu kopy. W ruch idą kije, drewniane kątówki i metalowy pręt. Jednym z bijących jest Jacek Kowalewski.
Od zatarcia skazania Kowalewski może się posługiwać zaświadczeniem o niekaralności. Podkreśla to rzecznik prasowy wojewody Adrian Mól. "Pan Jacek Kowalewski spełnił wszystkie wymogi, w tym przedstawił oryginał dokumentu z Krajowego Rejestru Karnego potwierdzający, iż na dzień 21 września nie figuruje w Kartotece Karnej tego rejestru" - napisał w mailu do tygodnika.
Sam Kowalewski utrzymuje, że w bójce nie brał udziału.
"Nie wiedziałem, jak się w tej sprawie bronić przed oskarżeniami. Nie brałem udziału w bójce, o którą Pan pyta, zostałem niesłusznie oskarżony i skazany" - odpowiada na pytania dziennikarzy w mailu.
Więcej do powiedzenia w tej sprawie ma natomiast poseł PiS Jan Ardanowski, były wiceminister rolnictwa i doradca Lecha Kaczyńskiego. - Sprawa jest stara, wyrok się zatarł. Chłopak miał wtedy 23 lata i został w tę bójkę wkręcony - twierdzi poseł, który przekonuje, że Kowalewski był przeciwnikiem SLD, które wtedy rządziło miasteczkiem. - Jego aktywność mogła być nie w smak działaczom Sojuszu, został wmanewrowany - dodaje poseł, który utrzymuje też, że Włodzimierz L. miał tylko lekkie obrażenia.
Z informacji uzyskanych przez dziennikarzy "Newsweeka" w sądzie wynika natomiast, że Kowalewski został skazany za "spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub spowodowanie ciała naruszających czynności narządów ciała na okres trwający powyżej 7 dni".
Włodzimierz L. nie chciał rozmawiać z dziennikarzami "Newsweeka" o pobiciu sprzed lat.
Zobacz też: Żakowski: Kaczyński dokonał podziału dzielnicowego. Mamy dzielnicę Szydło, Morawieckiego i Macierewicza