Agnieszka czekała na to, "żeby urodzić dziecko, żeby mogło umrzeć". - Tylko po to. Gdy się obudziłam na sali porodowej, zapytałam tylko o jedno: czy dziecko żyje. Gdy usłyszałam, że tak, wcale nie poczułam ulgi, tylko przerażenie, jak długo będzie umierało - mówiła. Prof. Bogdan Chazan odmówił aborcji jej ciężko i nieodwracalnie uszkodzonego płodu. Wraz z ojcem dziecka Agnieszka w czwartek po raz pierwszy mówiła o swojej traumie w programie "Czarno na białym" w TVN24.
Dziecko, o które para starała się przez lata, po urodzeniu nie miało szans na przeżycie. To rodzice, zgodnie z prawem, powinni postanowić, co w tej sytuacji zrobić. W praktyce zdecydował za nich Chazan, dyrektor szpitala, w którym prowadzono ciążę. - To była świadoma decyzja prof. Chazana, że nasze dziecko będzie umierało w cierpieniach, bo on o tym wiedział, widział te badania i że my na to będziemy patrzeć. On nas do tego zmusił - mówił w TVN24 Jacek. Powołując się na klauzulę sumienia, Chazan odmówił przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży. Nie wskazał też kobiecie, choć zobowiązywały go do tego przepisy, innego lekarza lub placówki, gdzie można zabieg wykonać.
Agnieszka i Jacek zdecydowali się opowiedzieć o swoim koszmarze po dwóch latach milczenia. Stwierdzili, że ich głos powinien być usłyszany przy okazji dyskusji o zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Mówił o tym np. Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla PAP. - Będziemy dążyli do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię - powiedział prezes PiS.