W sobotę o 20.50 centrala Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego odebrała zgłoszenie o zaginięciu na drodze z Morskiego Oka. Okazało się, że dwójka turystów - 60-letnia kobieta i jej syn - straciła orientację w terenie. TOPR wysłało po czekających w rejonie Wodogrzmotów Mickiewicza samochód z dwójką ratowników. Turystom nic nie dolegało, zostali odwiezieni na parking na początku szlaku. O wydarzeniu pisze "Gazeta Krakowska".
Trasa z Morskiego Oka to asfaltowa 9-kilometrowa droga o szerokości ok. 5 metrów, jedyna taka w Tatrach. Nie ma żadnych skrzyżowań czy bocznych dróg, nazywana jest najłatwiejszym szlakiem w polskich górach. Kierowca busa z Zakopanego cytowany przez "Gazetę Krakowską" twierdzi, że turyści źle zaplanowali wycieczkę. Kiedy zrobiło się ciemno, postanowili wezwać "taksówkę". - Nawet po ciemku nie da się zgubić asfaltowej drogi - śmieje się Adam Marasek, ratownik TOPR.
A TERAZ ZOBACZ: Ten mały wieloryb jest bohaterem. Uratował życie matce