Gdy w Argentynie trwał Narodowy Kongres Kobiet, podczas którego debatowano m.in. o problemie przemocy, 16-letnia Lucia Perez została zgwałcona i zamordowana. Informacja wywołała oburzenie i była impulsem do zorganizowania demonstracji przeciwko przemocy i zabijaniu kobiet, zapowiadanej na środę - opisuje "La Capital". "Wzorujemy się na towarzyszkach z Polski" - mówią organizatorki i przypominają czarny protest z 3 października. Nawoływania do strajku pojawiły się także w Meksyku. Kobiety mają odejść od miejsc pracy w środę po południu. Największa demonstracja odbędzie się na jednym z głównych placów Buenos Aires.
Dowiedz się więcej:
Dlaczego mieszkanki Argentyny organizują strajk kobiet?
Bezpośrednim impulsem do zapowiedzianego na 19 października strajku było zgwałcenie i zamordowanie 16-latki w miejscowości Mar del Plata. Przemoc wobec kobiet wciąż jest w Argentynie bardzo dużym problemem, a takie zbrodnie zdarzają się często. "Protestujemy dla wszystkich zamordowanych i zaginionych, przeciwko przemocy i męskiemu terrorowi, przeciwko bezkarności, przeciwko bezczynności i współudziale władzy i policji" - mówią organizatorki. W ciągu roku kilkaset kobiet pada ofiarą morderstw. Ostatnia duża demonstracja przeciwko przemocy odbyła się w czerwcu.
Czym były "Czarny protest" i Strajk kobiet?
Bezpośrednio po tym, jak Sejm skierował do komisji ustawę zakazującą aborcji, partia Razem zaczęła akcje "Czarny protest". Wzywano, by kolejnego dnia przeciwnicy zakazu aborcji ubrali się na czarno. Akcja miała dużo oddźwięk w mediach społecznościowych. Kilka dni później - w poniedziałek 3.10 - odbył się "Strajk kobiet", wzorowany na islandzkim proteście z 1975 roku. Tysiące kobiet w całym kraju wzięły wolne i wyszły na ulice. Manifestacje w czarnych strojach odbyły się w kilkunastu miastach. Policja szacuje, że łącznie wzięło w nich udział około 100 tys. osób. CZYTAJ WIĘCEJ>>>