Chcieli wysłać papieżowi kazanie o "islamskich najeźdźcach". Wiceszef MON zawiadomił prokuraturę

Wiceszef MON Bartosz Kownacki zawiadomił prokuraturę o zbiórce pieniędzy na tłumaczenie kazania polskiego księdza. Miało trafić do Watykanu.

We wrześniu Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych działający w ramach Stowarzyszenia TrzyRzecze zapowiedział wysłanie listu do papieża Franciszka ws. kazań bydgoskiego księdza Romana Kneblewskiego. Duchowny w swoich przemowach ostrzegał przed "inwazją najeźdźców islamistów".

- Nie daj Boże, gdyby miało się tak stać, że będę nam podrzynać gardła, gwałcić kobiety i zmuszać do przechodzenia na islam - grzmiał proboszcz w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Wiceminister Obrony Narodowej zawiadamia prokuraturę

Działacze Ośrodka o akcji pisania do papieża poinformowali na początku września na Facebooku. "Jeśli chcecie nas wesprzeć w tym dziele, dane do donacji znajdziecie pod spodem. Potrzebujemy ok. 1200 zł na profesjonalne tłumaczenie. Płatność (...) koniecznie z dopiskiem "Franciszek".

Wiceszef MON i jednocześnie bydgoski poseł PiS Bartosz Kownacki uznał, że to nielegalna zbiórka. I zawiadomił prokuraturę.

- 21 września wpłynęło do nas zawiadomienie posła o podejrzeniu popełnienia wykroczenia dotyczącego umieszczenia na stronie facebookowej wpisu o nielegalnej zbiórce ofiar pieniężnych na przetłumaczenie kazania - mówi w rozmowie z Gazeta.pl prok. Piotr Dunal z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.

Zgłoszenie dotyczyło art. 56 kodeksu wykroczeń. Pierwszy paragraf mówi o tym, że "kto bez wymaganego zezwolenia lub wbrew jego warunkom organizuje lub przeprowadza publiczną zbiórkę ofiar, podlega karze grzywny".

Z wiceministrem, mimo prób, nie udało nam się skontaktować.

Stowarzyszenie: Działamy zgodnie z prawem

Szef Ośrodka Rafał Gaweł został w środę przesłuchany przez policję. - Jesteśmy stowarzyszeniem, które utrzymuje się wyłącznie z dobrowolnych darowizn. Taka forma zbierania środków jest zgodna z prawem, są przeznaczane na naszą działalność statutową - przekonuje Rafał Gaweł.

- To próba zastraszenia, doszukiwanie się drobiazgów, by dać nam sygnał: uważajcie, bo będziecie mieli problemy. To próba zamknięcia nam ust - twierdzi Gaweł. Przyznaje, że na działalność statutową stowarzyszenie otrzymuje miesięcznie ok. 10 tys. zł od osób prywatnych.

Ekspert: Ogłoszenie mogło zostać lepiej sformułowane

Gdyby zbiórka byłaby prowadzona w gotówce np. na ulicy, rzeczywiście musiałaby zostać wcześniej zgłoszona jako zbiórka publiczna. W tym wypadku jednak stowarzyszenie przyjmowało wpłaty w formie elektronicznej, które łatwo kontrolować i przez to nie podlegają konieczności dokonania odrębnego zgłoszenia.

- Wpłaty od osób prywatnych dla stowarzyszeń mają charakter darowizny, nie jest potrzebne żadne dodatkowe pozwolenie na przyjmowanie pieniędzy na cele statutowe - mówi Zbigniew Wejcman, działacz pozarządowy ze stowarzyszenia BORIS, wspierającego organizacje pozarządowe.

Zaznacza jednak, że Ośrodek powinien klarowniej przedstawić informację o zachęcie do przesyłania pieniędzy.

- Stowarzyszenie prosiło o wpłaty pod hasłem "Franciszek", tymczasem w ogłoszeniu powinna znajdować się informacja o "darowiźnie". Ważne, by to słowo znalazło się w przelewie. Zostało to trochę źle ujęte, tytuł przelewu mógłby brzmieć np. "darowizna-Franciszek" - ocenia Zbigniew Wejcman. 

A TERAZ ZOBACZ: Jak PiS zmieniał zdanie w sprawie aborcji

Więcej o: