Szpital w Bytomiu klepie biedę. Prosi pacjentów o mydło i bandaże. "Trzeba mieć tupet"

Władze szpitala w Bytomiu przyznają, że mają problemy finansowe. Dlatego liczą na pomoc pacjentów i firm. Potrzebne są środki czystości i opatrunkowe, ale też ręce do pracy przy remoncie łazienek.

W zeszłym tygodniu na drzwiach sekretariatu Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu zawisła kartka z "prośbą do pacjentów". Kierownik Oddziału Chirurgii Ogólnej Antoni Marczyński prosił o pomoc w wyremontowaniu zapuszczonych, szpitalnych łazienek. Te nie były odnawiane od wielu lat, nie miały też udogodnień dla osób niepełnosprawnych. "Kierownik zaznaczył, że szpital ma niezbędne materiały, nie jest jednak w stanie przeprowadzić remontu we własnym zakresie".

O nietypowym ogłoszeniu napisał na Facebooku "Typowy Bytomianin", którego obserwuje ponad 20 tys. osób. "UDOSTĘPNIAJCIE! Pacjenci sami mają remontować szpitale" - apelował. Post udostępniło kilkaset osób. Nie zabrakło jednak krytycznych komentarzy. Część osób była oburzona prośbą szpitala.  "Po własnych doświadczeniach z opieką zdrowotną w tym szpitalu, osobiście nie dałabym ani grosza na jego remont i dziwię się jak ta placówka nadal funkcjonuje. Strach tam się leczyć i trzeba mieć tupet, żeby prosić o nieodpłatna pomoc" - napisała pani Aleksandra.  "Może i pacjenci niech się sami leczą?" - pytała pani Danuta.

"Skoro pacjenci chcą, wolę, żeby kupili coś przydatnego" 

Mimo krytycznych głosów szpital ucieszył się z zainteresowania, jakie wzbudził w mediach społecznościowych.  "Dziękujemy, że udostępniając ten post, nie jesteście na los szpitala obojętni - napisał na swojej stronie internetowej. Podziękował też na Facebooku, podkreślając, że dzięki szybkiej reakcji internautów problemami placówki zainteresowały się również media. 

W sprawie wypowiedział się dyrektor szpitala. Jerzy Pieniążek również zaapelował o pomoc. Poprosił, by do szpitala przynosić m.in. mydło, bandaże i pościel . - W mentalności pacjentów od lat pokutuje przekonanie, że po skończonym leczeniu trzeba się lekarzowi odwdzięczyć. Nie trzeba. Ale skoro pacjenci chcą, wolę, żeby kupili coś przydatnego na oddział. Począwszy od środków opatrunkowych, przez materiały biurowe po pościel czy środki czystości. Ale z całą mocą podkreślam: jakakolwiek pomoc, nie ma żadnego wpływu, na jakość leczenia - tłumaczył.

Szpital liczy teraz, że po tym, jak zrobiło się o nim głośno, zgłoszą się do niego firmy, które mu pomogą. "Remontu i odświeżenia wymaga niemal każdy odział. Miło nam będzie, jeśli zgłoszą się do nas firmy remontowe, markety i hurtownie budowlane, producenci sprzętów medycznych, pościeli, ręczników czy środków opatrunkowych" - napisał w komunikacie.

Zobacz też WIDEO: Śmiertelnie niebezpieczna bakteria New Delhi panoszy się w polskich szpitalach. Co nam grozi?