W Warszawie 30 tys. osób, we Wrocławiu 20 tysięcy, poparcie świata... "Czarny poniedziałek" przerósł oczekiwania

Na ulice wyszły tysiące Polek, by sprzeciwić się zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Głosy poparcia płynęły z całego świata, a skala demonstracji przerosła nawet oczekiwania organizatorów.

Nie tylko w Polsce, ale i za granicą uczestnicy Czarnego Protestu manifestowali dziś przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych. Na ulice polskich miast wyszły tysiące osób, głównie kobiet, które wyraziły swój sprzeciw wobec całkowitego zakazu aborcji. Z całego świata płynęły słowa wsparcia dla Polek, które nie poszły do pracy i na uczelnie, by wziąć udział w demonstracjach i towarzyszących im wydarzeniach.

Plac Zamkowy zbyt mały na główną manifestację 

Podczas Czarnego Protestu na pl. Zamkowym w Warszawie zebrał się tłum ludzi ubranych na czarno. Według wstępnych wyliczeń stołecznego ratusza w głównej manifestacji wzięło udział ok. 30 tys. osób. Policja jest jednak ostrożniejsza w szacunkach i podaje, że w kulminacyjnym momencie na placu zgromadziło się ok. 17 tys. osób. Media społecznościowe zalało morze zdjęć czarnego tłumu z parasolkami, który nie mieszcząc się na pl. Zamkowym, zajmował miejsca na pobliskich ulicach. 

Czarny ProtestCzarny Protest Sławomir Kamiński/ Agencja Wyborcza.pl

Czarny ProtestCzarny Protest Sławomir Kamiński/ Agencja Wyborcza.pl

Manifestacje odbyły się też w innych miastach. We Wrocławiu protestowało 20 tys. osób.

Na Pomorzu najliczniejsze protesty zorganizowano w Gdyni i Gdańsku. Policja podała, że w kulminacyjnym momencie w Gdyni zebrało się ok. 2,5 tys. protestujących, w Gdańsku ok. 4 tys. W Krakowie z Rynku Dębnickiego na Rynek Główny przeszedł "czarny masz milczenia". Policja nie podała liczby demonstrujących, ale było ich na tyle dużo, że przez Most Dębnicki kolumna protestujących przechodziła przez 35 minut. 

W Poznaniu w proteście wzięło udział ok. 8 tys. osób, w Bydgoszczy - ok. 2 tys., w Lublinie - ok. tysiąca. 

W Warszawie część uczestników Czarnego Protestu przeszła przed Sejm, potem przed Teatr Polski, gdzie zorganizowano galę "Tygodnika Solidarność" - pojawili się na niej m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło oraz przedstawiciele rządu.

Czarny protestCzarny protest PRZEMEK WIERZCHOWSKI/ Agencja Wyborcza.pl

"Rząd nie ciąża. Da się usunąć."

Na transparentach, które przyniosły ze sobą uczestniczki można było przeczytać hasła: "Rząd nie ciąża. Da się usunąć", "Beata niestety, twój rząd obalą kobiety", "Potrzebują dziś obrony nasze siostry, matki, żony", "Nasze cipki to nie wasza broszka".

Skandowano też hasła: "Chcemy kochać, nie umierać", "Jestem, czuję, decyduję", "Wolny wybór", "Kobiet prawa - ważna sprawa", "Moje ciało, moja broszka" "Wściekłe macice nie cofną się przed niczym".

Strajk kobiet w WarszawieStrajk kobiet w Warszawie Tomasz Golonko/Gazeta.pl

Strajk kobiet w WarszawieStrajk kobiet w Warszawie Tomasz Golonko/Gazeta.pl

W manifestacjach brali też udział mężczyźni - oni też przynosili ze sobą transparenty. 

Niektórzy przygotowali posiłki dla protestujących kobiet.

Słowa wsparcia nawet z Kenii 

Solidarność z protestującymi Polkami okazywało dziś wiele kobiet i mężczyzn z całego świata np. z... Kenii.

Czarne protesty zorganizowano też m.in. w Berlinie, Bukareszcie, Dublinie i Londynie.

Czarny protest w BerlinieCzarny protest w Berlinie Fot. Gerardo López Gálvez

Biały Protest kontra Czarny Protest

W odpowiedzi na Czarny Protest w całym kraju organizowano specjalne msze i spotkania przy modlitwie. W archikatedrze łódzkiej odbyła się msza, której przewodniczył abp. Marek Jędraszewski, metropolita łódzki. Zwracając się do wiernych, stwierdził m.in., że "czarne pochody chcą ewangelię życia zastąpić ewangelią śmierci". Co jeszcze mówili biskupi o strajkujących kobietach? Czytaj >>>

W niektórych miejscach manifestowali też "obrońcy życia". Na pl. Zamkowym grupka osób była odgrodzona od tłumu uczestników Czarnego Protestu przez policję. W Częstochowie grupa osób odmawiałała różaniec.

Starcia z policją przed siedzibą PiS 

Uczestnicy Czarnego Protestu w Poznaniu wieczorem zebrali się przed siedzibą PiS. Tam doszło do starć z policją. Trzy osoby, które rzucały kamieniami w policję zostały zatrzymane. Trzech policjantów trafiło do szpitala. 

- Sytuacja była niebezpieczna. Podczas samego zatrzymania doszło do przepychanek, podczas których policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego w stosunku do najbardziej agresywnych osób, w tym m.in. miotaczy gazu pieprzowego - powiedział rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu mł. insp. Andrzej Borowiak.

Na Twitterze pojawiło się jednak wiele komentarzy, w których uczestnicy protestu krytykowali policjantów za użycie siły wobec niektórych osób. Czytaj więcej na poznan.wyborcza.pl >>>.

Na temat aborcji przeczytasz też w książce: "Pro. Odzyskajmy prawo do aborcji" >>