Myśleli, że milioner Adam B. zmarł na zawał. Nowe ustalenia biegłych: "Cios był tak silny, że rozerwał serce"

Przykuty do wózka milioner Adam B. zmarł po tym, jak pobił go jego ochroniarz. Piotr Sz. bił i kopał niepełnosprawnego, rzucał nim o ziemię. Po trzech latach od śmierci milionera wyszły na jaw nowe fakty.

Adam B. był szefem firmy Apexim AB z Zielonej Góry. Zginął nocą z 4 na 5 czerwca 2013 r. w swoim domu. Został ciężko pobity przez swojego ochroniarza i opiekuna, Piotra Sz. 

Ochroniarz usiłował zmusić Adama B. do przelania 3 mln zł na jego konto. Milioner stawiał opór, więc Piotr Sz. bił go i kopał, rzucał na łózko i na podłogę. Po wszystkim ukradł samochód Adama B. i usiłował uciec. Złapała go jednak policja.

Początkowo zespół biegłych ocenił, że bezpośrednią przyczyną śmierci milionera był zawał. Dziennikarze "Gazety Lubuskiej" dotarli jednak do najnowszych ustaleń. Według opinii innych biegłych, serce Adama B. pękło po silnym ciosie lub kopnięciu w klatkę piersiową.

Ta opinia może zmienić kwalifikację czynu Piotra S. Obecnie odpowiada za nieumyślne spowodowanie śmierci, jednak teraz sąd może postawić mu zarzut zabójstwa. – Najprawdopodobniej konieczne będzie skonfrontowanie obu zespołów biegłych, którzy wydawali opinie – powiedział prokurator Jarosław Kijowski, szef zielonogórskiej prokuratury okręgowej "Gazecie Lubuskiej".