2 tys. uczniów szkół ponadgimnazjalnych z Jarocina i okolicznych miejscowości pójdzie do kina na "Smoleńsk". Za bilety zapłaci samorząd - podaje "Gazeta Wyborcza".
To decyzja Bartosza Walczaka, starosty z ramienia PiS. - To film historyczny, o najnowszej historii Polski. Uważam, że docieranie do młodych ludzi przez inne formy niż książki na pewno w ich świadomości zapadnie - mówi w rozmowie z "GW".
14 tys. zł na bilety pochodzi z pieniędzy przeznaczonych na oświatę. Wicedyrektorka jednej ze szkół zapewnia, że seans nie jest obowiązkowy. Jeżeli ktoś nie chce pójść do kina, musi mieć jednak usprawiedliwienie od rodziców.
Więcej czytaj na poznan.wyborcza.pl >>>
Bartosz Walczak na swoim profilu na Facebooku przyznał, że filmu jeszcze nie widział i zobaczy go dopiero w piątek. - Dlaczego moja opinia ma być wiążąca? Każdy interpretuje sztukę po swojemu i wyciąga własne wnioski. Na tym polega edukacja młodzieży, by sama wydawała opinie - mówi w rozmowie z Gazeta.pl.
Zwracamy uwagę staroście, że teza w filmie jest jednoznaczna. - To tak, jak nie można było mówić o żołnierzach wyklętych przez dziesiątki lat albo o tym, kto kogo zamordował w Katyniu - odpowiada starosta. - Chce pan powiedzieć, że w Smoleńsku doszło do morderstwa? - pytamy. - Nie można tego powiedzieć, jeśli nie mamy jednoznacznych dowodów. Nie możemy wykluczać różnych przebiegów tych wydarzeń - mówi Bartosz Walczak.
Starosta twierdzi, że przeciwwagą do sugestii zawartych w filmie mogą być media. - Dyskusja toczy się od 6 lat. Jest bardzo wiele poglądów przedstawianych na portalach internetowych, wśród rówieśników, w rodzinie - zaznacza polityk.
Zobacz także: Na premierze "Smoleńska": "Postanowiłem zaprotestować przeciwko kłamstwu"