W piątek opisywaliśmy sprawę profesora Uniwersytetu Warszawskiego, Jerzego Kochanowskiego, który został pobity w tramwaju linii 22 za to, że... rozmawiał przez telefon po niemiecku. Nikt nie przyszedł mu z pomocą. Jak opisywał profesor, motorniczy ograniczył się jedynie do uwagi, by pasażerowie kontynuowali bójkę na zewnątrz.
Tamta sytuacja wywołała falę oburzenia. Teraz niepokojące wieści płyną z warszawskiego metra. Blogerka Maria Cywińska (Lumpiata) na Facebooku opisała sytuację, której była świadkiem.
Między stacją Dworzec Gdański a stacją Ratusz Arsenał pan po prawej, ten w czarnej koszulce, zaczął wydzierać się na dwie młode Azjatki. Że mają wypierdalać z Polski, że Polska jest dla Polaków i że one na pewno są tutaj nielegalnie.
- czytamy.
Jak pisze Cywińska, jeden z pasażerów na rasizm zareagował błyskawicznie. Poprosił dziewczyny, żeby się przesiadły i bronił do nich dostępu. Jednak agresywny mężczyzna nie ustępował. Inny próbował go zagadać, ale on nadal wygrażał dziewczynom i broniącemu ich człowiekowi. "Wtedy pan, który stanął w obronie dziewczyn, zadzwonił na policję. Na szczęście w metrze jest zasięg" - relacjonuje Cywińska.
Na stacji Centrum wszystko się zadziało bardzo szybko. Najpierw wsiadł ktoś z obsługi metra i zatrzymał motorniczego. Zaraz za nim wbiegła Służba Ochrony Kolei. - Który to pan? - Ten w czarnej koszulce. Bez włosów. Z tatuażem. - powiedzieliśmy wszyscy. Wyprowadzili go sprawnie na peron. Kilkadziesiąt sekund i pojechaliśmy dalej. W wagoniku wszyscy odetchnęli.
- kończy blogerka. I dodaje, że przeprosiła Azjatki za ten incydent.
Policja - w rozmowie z TVN Warszawa - zapewniła, że zajmie się sprawą. Przejrzy monitoring. Wezwie agresywnego mężczyznę i świadków incydentu.
Przeczytaj cały wpis: