Profesor Jerzy Kochanowski, wykładowca Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, został w czwartek pobity w tramwaju. Powód? Rozmawiał ze swoim kolegą po niemiecku. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Atak na profesora postanowił skomentować Grzegorz Wierzchołowski - redaktor naczelny portalu Niezalezna.pl i dziennikarz "Gazety Polskiej". "Po tym, co Niemcy zrobili w Warszawie, fakt, że DOPIERO teraz ktoś dostał w twarz za mówienie po niemiecku, bardzo dobrze świadczy o Polakach" - napisał na Twitterze.
Jego wpis nie spodobał się innym użytkownikom portalu. "Wszystkich germanistów od razu proponuję pod pluton", "pamięta Pan,kto powiedział "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie"?", "proszę powiedzieć to Pani Prezydentowej, śmiało" (Agata Duda zapraszała pielgrzymów na Światowe Dni Młodzieży właśnie po niemiecku - przyp. red.) - pisali.
Wreszcie do komentarza odniósł się sam Wierzchołowski. "Po tym moim wpisie na Twitterze rozpętała się mała burza. Zostałem m.in. oskarżony o pochwałę bicia Niemców (czy wręcz pochwałę pobicia prof. Kochanowskiego przez jakiegoś lumpa). Co oczywiście świadczy o niemal zupełnym zaniku umiejętności logicznego myślenia" - przekonuje na portalu niezalezna.pl.
"Więc teraz krótka lekcja logiki (przydatna w czasach, gdy zamiast Arystotelesa czyta się Grocholę). Zdanie całkowicie przeciwne do mojego brzmiałoby: "Po tym, co Niemcy zrobili w Warszawie, fakt, że DOPIERO teraz ktoś dostał w twarz za mówienie po niemiecku, bardzo źle świadczy o Polakach". Gdybym tak właśnie napisał - owszem, byłaby to pośrednia pochwała lania w Warszawie ludzi mówiących po niemiecku. Tylko że ja napisałem coś zupełnie odwrotnego. Że Polacy (mimo wszystkich doznanych krzywd) - nie bijąc przez 70 lat osób mówiących po niemiecku - wystawili sobie bardzo dobre świadectwo. Naprawdę warto czytać ze zrozumieniem" - tłumaczy.
Czy przekonująco? Chyba niekoniecznie.