Od października Akademię Obrony Narodowej zastąpi Akademia Sztuki Wojennej. Mimo że ustawa o przekształceniu nie miała być "kadrowa" to władze uczelni pozbyły się już ponad setki pracowników - donosi "Rzeczpospolita", która przekonuje, że ASW to "oczko w głowie szefa MON Antoniego Macierewicza". Byli wykładowcy akademii, twierdzą, że nie wiadomo, jakie były kryteria pozostawienia kogoś na uczelni lub pozbycia się go.
Dowiedz się więcej:
Akademia Sztuki Wojennej ma zastąpić działającą od 1 października 1990 roku Akademię Obrony Narodowej - uczelnię, która przygotowuje wojskowych do pracy na stanowiskach w dowództwach, sztabach, uczelniach, instytucjach wojskowych i cywilnych związanych z obronnością. Według rządu ASW będzie uczelnią wojskową, która ma sprostać nowym zadaniom i wyzwaniom współczesnego świata oraz potrzebom sił zbrojnych. Politycy PiS przekonywali niedawno, że zmiany są konieczne, bo w 2006 roku uczelnia zajmowała 18 miejsce w rankingu uczelni akademickich "Perspektyw". Natomiast w ubiegłym roku spadła na 51 pozycję. Opozycja stwierdziła natomiast, że przekształcenie ma służyć wyłącznie wymianie kadr.
Kilka miesięcy temu rząd przekonywał, że żołnierze służący do tej pory w AON będą dalej pełnić służbę w ASW. Jednak pracownicy cywilni staną się pracownikami Akademii tylko wtedy, gdy przed początkiem września zostaną im zaproponowane nowe warunki pracy i płacy. Jeżeli warunków tych nie przyjmą lub jeżeli propozycja w ogóle nie padnie, zostaną bez pracy. "W ten właśnie sposób pozbyto się ponad setki z ok. 600 pracowników. Pracownicy naukowi skończyli pracę 31 sierpnia, nowych propozycji nie dostali, z większością nikt nawet nie przeprowadził rozmowy - tłumaczy "Rzeczpospolita".
Zobacz także: Generał Koziej zwolniony z AON>>>
Jak zmiany w AON komentują byli pracownicy uczelni?
Doktor habilitowana politologii z AON, z którą rozmawiała "Rzeczpospolita" stwierdziła, że "nie wiadomo, jakie były kryteria pozostawienia kogoś w pracy lub pozbycia się takiej osoby". – Koleżanka, która nigdy nie była zaangażowana politycznie, dowiedziała się w formie korytarzowej plotki, że jest „prorosyjska”, bo pisała pracę doktorską o relacjach Polski i Rosji. Ale chyba po prostu mieli już kogoś na jej miejsce – dodaje. Z kolei zwolniony z uczelni Lech Nikolski opowiadał, we wtorek przyszedł do kadr po świadectwo pracy, jednak go nie dostał – Chyba się panie nie wyrabiają, tyle mają roboty z wypisywaniem tych świadectw – skomentował.
Wiceszef sejmowej Komisji Obrony Wojciech Skurkiewicz (PiS) przyznał, że jest zaskoczony tym, co dzieje się w Akademii. - Nie mieliśmy informacji o tak głębokich zmianach personalnych - stwierdził. - Trzeba poczekać na początek roku akademickiego i ewentualnie wtedy poprosić ministra obrony o informację na posiedzeniu komisji. To przecież nie miała być ustawa "kadrowa" - podkreślał. Faktem jest, że MON zapewniało w Sejmie podczas prac Komisji Obrony Narodowej, że zmian kadrowych nie będzie. Jednak już po uchwaleniu ustawy wiceminister obrony Bartłomiej Grabski stwierdził: – Przez zasiedzenie w murach uczelni występują tacy, którzy w pozytywnym świetle próbują przedstawiać historię i rozwój Ludowego Wojska Polskiego.
A TERAZ ZOBACZ: Doradcy Macierewicza przedstawili kuriozalny projekt MON. "Mam nadzieję, że Polacy was obśmieją"