W sobotę o godz. 22.00 strażacy zostali wezwani do palącego się śmietnika przy ul. Abramowskiego 31 w Łodzi. Na miejsce pojechał jeden zastęp. Po trzech minutach ugasili pożar, spakowali sprzęt i chcieli wracać do bazy. Wtedy zatrzymała ich grupa młodych ludzi - informuje "Dziennik Łódzki". - Było ich kilkunastu, w tym dwie dziewczyny. Pokazywali, abyśmy się zatrzymali. Byliśmy przekonani, że coś się stało - opowiada jeden ze strażaków.
Strażacy wysiedli z wozu i wtedy zostali zaatakowani. Jednemu z nich udało się wezwać pomoc przez radiostację. Po krótkiej szarpaninie strażacy zatrzymali jednego z agresorów. Po chwili na miejsce przyjechały trzy zastępy strażaków oraz policjanci, jednak chuliganom udało się uciec. Wyrwał się także napastnik zatrzymany wcześniej przez strażaków.
Policji nie udało się nikogo zatrzymać. W przepychankach ranny został jeden ze strażaków, który oberwał kostką brukową w plecy. Po opatrzeniu w szpitalu, wrócił do domu.