"Mam na imię Asia. Zbieram na leczenie i rehabilitację mojej mamusi" - to ogłoszenie podbiło serca tysięcy osób. Pomoc dziewczynce zaoferowały też m.in. władze Poznania, posłowie, stowarzyszenia i fundacje. No i tłumy Poznaniaków, które powiły się na os. Batorego.
- Dziękuję wszystkim, że przyszliście. I dziękuję bardzo za to, co tu przynieśliście - Asia w słomkowym kapeluszu i warkoczach bez cienia tremy otwiera kiermasz. Ludzie biją brawo. Jest ich tak dużo, że stoją przed blokiem, na tarasie, na balkonach - relacjonuje poznańska "Gazeta Wyborcza".
Na kiermaszu na chwilę pojawiła się także mama 8-latki; kobieta jest jeszcze słaba po niedawnej operacji, więc nie mogła długo zostać wśród tłumu.
- Jestem wzruszona, nie przypuszczałam, że coś takiego może się wydarzyć. Asia coś przebąkiwała, że chce zorganizować akcję, ale nie sądziłam, że to zrobi. Podziwiam córkę za odwagę. Ja byłam pełna obaw, myślałam, że to byłby wstyd prosić o pomoc, zastanawiałam się, co sąsiedzi pomyślą - mówiła.
Mieszkańcy już od wczoraj znosili do mieszkania dziewczynki książki, ubrania, przybory szkolne, zabawki i jedzenie. - Gdy zobaczyliśmy to wszystko, Ania się popłakała - opowiadał Tomasz Turowski, mąż chorej kobiety. - Asia zrobiła to wszystko bez naszej wiedzy, jesteśmy bardzo wzruszeni - dodaje w rozmowie z "GW".
Więcej czytaj na poznan.wyborcza.pl >>>
Niewiele brakowało, a nie doszło by do kiermaszu
A jeszcze wczoraj wydawało się, że kiermasz nie dojdzie do skutku. Powód? Do kilku urzędów w Poznaniu dotarły donosy. Anonimowa osoba (bądź osoby) informowały urzędników o nielegalnej zbiórce pieniędzy. Na szczęście z pomocą przyszli dziennikarze "Głosu Wielkopolskiego" - już po dwóch godzinach znalazła się fundacja posiadająca stosowne zezwolenie na przeprowadzenie zbiórki publicznej.
Sprawą kiermaszu zajęły się też najwyższe władze urzędów w Warszawie, gdzie zapadła decyzja o wstrzymaniu działań mogących przerwać akcję dziewczynki. Asi pomogą teraz wolontariusze „Drużyny Szpiku” i Fundacji Dar Szpiku, którzy na kiermaszu zbierają pieniądze do puszki. Środki trafią na konto fundacji, a potem zostaną przekazane chorej kobiecie.
Mama Asi choruje między innymi na lekooporną padaczkę, przeszła wylew. Wielokrotnie trafiała do szpitala. Kobieta jest już po zabiegu i - jak mówi w rozmowie z poznańską "Gazetą Wyborczą" jej znajoma - jest niezwykle wzruszona reakcją ludzi.