"Pasożyty aż się kotłują". Pan Marcin kupił makrelę w sklepie Auchan. W środku znalazł TO

Marcin Dobas kupił w Auchan w Łomiankach świeżą rybę. Kiedy ją patroszył, zauważył coś, co go przeraziło. W środku znalazł gromadę pasożytów. Sklep przeprosił już klienta i zwrócił mu pieniądze.

"Świeża ryba, prosto ze sklepu Auchan w Łomiankach. Dziś kupiona, dziś patroszona, a w środku niespodzianka. Ryba PEŁNA pasożytów" - tak swój długi wpis rozpoczyna Marcin Dobas, klient sklepu przerażony tym, co znalazł w makreli atlantyckiej.

Na zamieszczonych przez niego filmikach i zdjęciach widać, jak w zakupionej rybie wije się "stado" larw i robaków, prawdopodobnie nicieni. Pan Marcin dodaje, że prawdopodobnie nie on jeden natrafił na "zarobaczoną rybę" i że mnóstwo osób taką zjadło, bo na przykład "pasożytów nie było tak wiele albo były w mięsie tylko larwy". I stawia mocne pytanie:

Pytam grzecznie, kto badał, czy powiatowy lekarz weterynarii sprawuje jakąś kontrolę nad czymkolwiek czy nie ma takiej potrzeby i wystarczy, ze pobiera wynagrodzenie?

Auchan: Tak może się zdarzyć

W tej sprawie skontaktowaliśmy się z rzecznikiem prasowym sieci Auchan. "Wszystkie ryby są pod kontrolą lekarza weterynarii, obowiązują normy jakości i higieny. Może tak się zdarzyć, że w surowych rybach odławianych w morzach czy oceanach występują nicienie" - napisała w odpowiedzi na naszą wiadomość Dorota Patejko. 

Rzecznik dodała, że "ryby podlegają obróbce (solenie, smażenie itp.), spożycie nie jest
szkodliwe, a obecność nicieni zdarza się bardzo rzadko". Dalej stwierdziła, że:

Jeśli klient ma zastrzeżenia odnośnie jakości produktu, zawsze może zgłosić się do Punktu Obsługi Klienta. Uzyska przeprosiny oraz zwrot pieniędzy, jak było w tym przypadku.

"Rozmowa wyglądała tak, jak powinna wyglądać"

Rzeczywiście, pan Marcin powiedział nam, że zgłosił się ze sprawą do sklepu. - Spotkałem się z dyrektorem sklepu i szefową działu, która mimo urlopu specjalnie pojawiła się na naszym spotkaniu. Rozmowa wyglądała tak, jak powinna wyglądać - stwierdził w rozmowie z Gazeta.pl. I dodał: - Były przeprosiny, powiedzieli, że tak się zdarzyło i że próbka pojedzie do Sanepidu. Z opowieści wynikało, że pechowo trafiłem na jeden zepsuty produkt.

Pod jego wpisem pojawiły się setki komentarzy. W jednym z nich klientka Auchan Komorniki przekonuje, że spotkała ją analogiczna sytuacja. 

Ja nie jestem w stanie tego zweryfikować, ale jedna z pań (klientka Auchan Komorniki - red.) w komentarzu pod moim postem pisała, że miała dokładnie taką samą sytuację, z tym że nigdzie tego nie opisała, po prostu pojechała tam i zwróciła rybę. Sądzę, że szanse na to, że w całej ławicy jest jeden tak zarobaczony osobnik, a reszta jest zdrowa jak ryba, są pewnie niewielkie. Ale to tylko przypuszczenia.

Sprawa do Inspektoratu Sanitarnego

Mimo zwrotu pieniędzy i przeprosin ze strony sklepu, pan Marcin postanowił podzielić się swoimi uwagami z jedną ze stacji sanitarno-epidemiologicznych. W odpowiedzi na jego pismo prośbę o "przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego" przekazano do Państwowego Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego w Warszawie.  

- Sklep jest końcem łańcucha drogi tej ryby. Jeżeli dostaje towar, to ten towar powinien być pewny, powinien wiedzieć, że ta ryba jest zdrowa. Nie wiem, czy Auchan jest tutaj winowajcą. Trzeba ustalić, co poszło nie tak - mówi nam pan Marcin.

Więcej o: