Kamil Durczok wraca do telewizji. Od października poprowadzi program publicystyczny

• Kamil Durczok po 1,5 roku wraca do pracy w telewizji• Od października poprowadzi program w Polsat News• Dziennikarz odszedł z TVN po wykryciu przypadków molestowania

Kamil Durczok będzie miał program w Polsat News - potwierdza w rozmowie z Gazeta.pl rzecznik Telewizji Polsat Tomasz Matwiejczuk. Na razie jednak stacja nie podaje większych szczegółów. - Ma to być program publicystyczny, który Kamil Durczok sam wymyślił. Będzie też jego prowadzącym. Start planujemy na październik - mówi Matwiejczuk.

Kamil Durczok też jest lakoniczny. - Potwierdzam, że nawiązuję współpracę z Polsatem. To wszystko, co mogę na razie powiedzieć - powiedział nam Kamil Durczok. Najprawdopodobniej Durczok sam także program wyprodukuje.

Zarzuty o molestowanie

W marcu 2015 roku Durczok odszedł z TVN, gdzie pełnił stanowisko redaktora naczelnego "Faktów" po tym, jak pod jego adresem pojawiły się zarzuty o molestowanie i mobbing. Potwierdziła je komisja pracująca w TVN, która powstała dla zbadania tej sprawy. Komisja "zidentyfikowała przypadki niepożądanych zachowań, włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym". 

Durczok odszedł ze stacji za porozumieniem stron, jednak od początku wypłynięcia sprawy odżegnuje się od wszystkich zarzutów. Trzem osobom "narażonym na niepożądane zachowania" TVN zaoferował zadośćuczynienie. 

Proces przeciwko "Wprost"

Dziennikarz wygrał sprawę sądową przeciw wydawcy i dziennikarzom tygodnika "Wprost". Oprócz pół miliona złotych odszkodowania dziennikarz ma zostać przeproszony.

Sprawa dotyczy tekstu "Kamil Durczok. Fakty po faktach", który zamieścił tygodnik "Wprost" w 2015 roku. W tekście opisano zdarzenie, do którego miało dojść w mieszkaniu w Warszawie, wynajmowanym przez znajomą Durczoka. "Wprost" napisał, że policja spisała w nim dziennikarza. A potem - zdaniem dziennikarzy tygodnika - w tym mieszkaniu zostały znalezione materiały pornograficzne, gadżety seksualne i resztki "białego proszku". Zdjęcia z mieszkania stanowiły ilustrację artykułu.

Tekst został ostro skrytykowany przez część środowiska dziennikarskiego jako nierzetelny i będący de facto formą "nagonki" na Durczoka. Krytycznie odniosła się do niego także Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Więcej o: