W ubiegłą sobotę oficer dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Krakowie odebrał zgłoszenie z którego wynikało, że w okolicy ul. Cystersów w Krakowie porwano młodego mężczyznę. Świadek zdarzenia relacjonował, że około godz. 10.20 do młodego mężczyzny idącego ulicą podjechał czarny samochód, z którego wysiadło kilku dobrze zbudowanych mężczyzn w kominiarkach. Zarzucili mu worek na głowę i wrzucili do bagażnika samochodu. Następnie odjechali w stronę Alei Pokoju.
Zeznania świadka porwania brzmiały bardzo wiarygodnie, więc policja przez dwa dni usiłowała ustalić sprawców porwania i ich ofiarę. W poniedziałek po południu ponownie rozpytywano mieszkańców okolicznych domów, czy nie wiedzą czegoś o sobotnim uprowadzeniu.
W jednym z mieszkań natrafiono na mężczyznę, który przyznał się, że to jego porwano. W sobotę obchodził wieczór kawalerski. Koledzy postanowili zrobić mu z tej okazji niespodziankę i sfingowali jego porwanie. Co prawda mieli na ubraniach napisy "wieczór kawalerski", ale nie widział ich świadek, który zgłosił sprawę na policję. Akcja nie była również organizowana przez wyspecjalizowaną firmę, bo informują one policję o takich imprezach.
- Nie do końca przemyślany żart postawił na nogi wielu policjantów, którzy mogli być potrzebni do innego, prawdziwego zdarzenia - komentują krakowscy policjanci. - Poza tym, gdyby w pobliżu przejeżdżał akurat patrol policjantów i zobaczył porwanie, mogłoby dojść do użycia broni palnej. Wtedy konsekwencje byłyby znacznie poważniejsze - dodają.
Kierowca samochodu został ukarany mandatem karnym za przewożenie pasażera w bagażniku samochodu.