37-letni grzybiarz został zaatakowany we wtorek wieczorem w Rybniku przez watahę dzików. Mężczyzna nie miał wyjścia - musiał schronić się na drzewie. Sześć dzików nie odpuściło i czekało, aż mężczyzna zejdzie. Grzybiarz zadzwonił więc na policję.
Jako pierwsi na miejscu pojawili się dwaj policjanci z komisariatu w dzielnicy Boguszowice, a następnie kolejni trzej funkcjonariusze. Policjanci włączyli sygnały dźwiękowe w radiowozie i uderzali policyjnymi pałkami o drzewa. Akcja okazała się skuteczna. Dziki zrezygnowały z "polowania" na grzybiarza. Mężczyźnie nic się nie stało.
To nie pierwsza tego typu sytuacja. W czerwcu informowaliśmy o dzikach, które w Mysłowicach otoczyły mężczyznę z niepełnosprawną córką. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Policja przypomina, by nie wchodzić do lasu po zmroku, bo wtedy dziki zaczynają żerować. Odradzają też dokarmianie dzików, by nie zaczęły zbliżać się do miejsc zamieszkanych przez ludzi w poszukiwaniu pożywienia.
Podczas spotkania z dzikiem nie powinniśmy wykonywać gwałtownych ruchów. Najlepiej spokojnie oddalić się lub poczekać, aż zwierzę odejdzie.
A TERAZ ZOBACZ: Kuchciński: Powstanie uchroniło Europę przed komunizmem