W Lubiatowie, ok. 15 kilometrów od Wejherowa, odnaleziono zwłoki dziecka - informuje "Dziennik Bałtycki". To ciało 11-letniej dziewczynki, którą w niedzielę porwała fala.
Jak relacjonuje trojmiasto.wyborcza.pl, trójka wczasowiczów z Łeby - tata z synem i córką - weszła do morza mimo obowiązującego zakazu kąpieli i wywieszonej czerwonej flagi. Porwała ich fala, a ratownicy wyciągnęli z wody 12-letniego chłopca i mężczyznę, który wymagał reanimacji - informowało Polskie Radio. Nie było już z nimi 11-latki. Szukali jej ratownicy WOPR, Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa oraz funkcjonariusze policji.
- Pół godziny wcześniej wyrzucaliśmy go [ojca - red.] z wody, mówiliśmy że nie można się tam kąpać, ale on i tak poszedł. Rodzina kąpała się między drewnianymi falochronami, czyli w miejscu, które jest najbardziej niebezpieczne. Do końca życia zostanie z tym, że zostawił córkę w morzu - mówi w rozmowie z GP24.pl Marek Chadaj, koordynator ratowników na kąpielisku w Łebie. - Wczoraj były tam doły rzędu 5-7 metrów. Jednego dnia miejsce, które wczoraj było jeszcze płytkie, następnego może być bardzo głębokie - dodaje.
Do podobnego zdarzenia doszło w niedzielę w Ustce. Ojciec wszedł do wody z dziećmi pomimo ostrzeżeń. Gdy trzymał młodsze dziecko na rękach, na chwilę przestał obserwować 7-letnią córkę - podało RMF FM. Po chwili zauważył, że dziecka nie ma już obok niego. Mimo akcji ratowników i policji jej także nie udało się znaleźć. Poszukiwania wznowiono w poniedziałek.
Zobacz także: Nie pozwól, aby twoje wakacje skończyły się tragedią. Nad wodą miej dzieci na oku