Trójmiejska "Gazeta Wyborcza" opisała sprawę zagadkowej śmierci finansisty, który wypadł z rozpędzonego auta i w wyniku rozległych obrażeń zmarł w szpitalu. Śledczy od kilku dni próbują dowiedzieć się, kto prowadził samochód. Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, wcześniej zajmowali się nią policjanci z Pruszcza Gdańskiego. Fakt, że sprawę przejęli prokuratorzy z Gdańska oznacza, że ma ona "wielowątkowy charakter" - pisze "Gazeta Wyborcza".
Gazeta ustaliła, że biznesmen prowadził firmę maklerską. Makler i jego wspólnik mieli nawiązywać kontakt z bogatymi bywalcami jednego z klubów golfowych na Pomorzu. Ci - zgodnie z informacjami "Gazety Wyborczej" - mieli powierzać im gotówkę, którą finansiści inwestowali na Forexie, czyli największym rynku obrotu walutami i surowcami. Mężczyzna narobił sobie jednak długów. Mogło chodzić o miliony zł.
Więcej o niewyjaśnionej śmierci biznesmena przeczytasz na stronie Trójmiejskiej "Gazety Wyborczej".