"Prezydent Słupska, zadeklarowany homoseksualista, piewca lewicowej inżynierii społecznej, kolejny raz zafundował mieszkańcom Słupska prawdziwe chory pomysł. Miasto właśnie uczciło pamięć jednej z zamordowanych za "czary" kobiet nazwaniem ulicy jej imieniem" - czytamy na portalu fronda.pl w artykule zatytułowanym "Na stos z Biedroniem! Rehabilituje czarownice!!!".
"Ciekawe, kogo jeszcze Biedroń uczci za swych rządów? Może jakiegoś homoseksualistę, może abortera, może marksistę bądź stalinistę? Czekamy!" - pyta portal.
Powód? Kilka dni temu Robert Biedroń ogłosił, że zrehabilituje Trinę Papisten - ostatnią spaloną w Słupsku czarownicę. "Niektóre państwa, np. Niemcy, Szwajcaria, Szwecja, USA rehabilitują czarownice. M.in. ulicom w wybranych miastach nadawane są ich imiona. My też chcemy, aby "nasza” czarownica nie została zapomniana i aby głośno mówić o tym, jak traktowano kobiety, także w naszym kraju" - napisano w oświadczeniu.
W piątek rada miejska Słupska nadała imię czarownicy jednemu z rond w mieście. "Za" głosowało 19 radnych, trzech członków PiS było przeciw.
Jak opisała w książce "Słupsk – miasto niezwykłe" Jolanta Nitkowska-Węglarz, w 1701 r. Trina Papisten, a właściwie Katarzyna Zimmermann, została oskarżona o pakt z diabłem i czary, bo jej mieszanki ziołowe sprzedawały się lepiej niż apteczne leki. Na pupie kobiety zauważono brązową plamę, co uznano za znak, że odbywa stosunki z diabłem.
Po wielu dniach tortur i nieudanych próbach samobójczych (próbowała m.in. rzucić się do rzeki), Trina Papisten spłonęła na stosie.