Pogłoski o śmierci nowego, ale kultowego już programu satyrycznego TVP Warszawa okazały się mocno przesadzone. Premiera drugiego odcinka "Studia Yayo" odbyła się w niedzielę o 10.50.
Choć w programie nie pada ani razu słowo "jajcować", odcinek wcale nie odstaje poziomem od poprzedniego. Jest wszystko, do czego zdążyli nas przyzwyczaić twórcy: telefon od widza, podkładanie głosów pod znane postaci (tym razem to Waldemar Pawlak i Beata Szydło) czy piosenka (z puentą "a tak się tu złożyło, że mamy nowy rząd, więc niech rekiny finansjery płyną stąd").
Ale największe fajerwerki (choć nieprawdziwe, ich brak wyjaśnia premier Pawlak) pojawiają się na samym końcu programu. Z okazji "jubileuszu" pojawia się tort i zostaje wykorzystany zgodnie z najlepszymi tradycjami komedii slapstickowej.
Skąd ten jubileusz? To przez, jak wyjaśnił Makowski "niezliczoną liczbę recenzji" odcinka pierwszego. - Jesteśmy przeszczęśliwi, że krótkim, dziesięciominutowym, niszowym programem dotarliśmy do tylu wybitnych umysłów. Tak że postanowiliśmy, że ten drugi odcinek będzie odcinkiem jubileuszowym - powiedział na początku programu.
Czy program będzie kontynuowany? Do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji już wpłynęły skargi na jego żenujący poziom. Słychać było głosy, że TVP po fali krytyki zdecydowała się wycofać "Studio Yayo" z ramówki:
Krytycznie, często ironicznie, o tworze wypowiadają się ludzie ze wszystkich stron politycznego spektrum, także ci raczej przychylni obecnej władzy:
Jeżeli ktoś przegapił drugi odcinek, będzie jeszcze powtórka o 18.15. Program można również obejrzeć tutaj.