Obamy kłopot z Guantanamo

Barack Obama powie dziś, co rząd USA zamierza zrobić z więźniami z zamykanego Guantanamo. Na razie jednak Kongres USA wstrzymał 80 mln dol. potrzebnych na zamknięcie więzienia

Guantanamo, więzienie w bazie wojskowej, którą USA dzierżawią od Kuby, to jedno z najbardziej skomplikowanych prawnie wyzwań stojących przed nowym amerykańskim prezydentem. Już w kampanii wyborczej Obama obiecał zamknięcie więzienia, gdzie trzymanych jest 240 podejrzanych o terroryzm, złapanych w Iraku, Afganistanie i w operacjach CIA na całym świecie.

Obama mocno krytykował też ustanowione przez George'a Busha trybunały wojskowe, które zaczęły sądzić więźniów Guantanamo. Tydzień temu postanowił jednak ich nie likwidować, co wywołało protesty lewicy i obrońców praw człowieka. Samo Guantanamo jedną ze swych pierwszych decyzji Obama kazał zamknąć w ciągu roku.

Jednak co zrobić z jego więźniami, nie wiadomo. Około 30-40 z nich wyznaczono do przekazania innym krajom, ale te nie kwapią się z ich przyjmowaniem. Na razie po jednym więźniu zgodziły się przyjąć Francja i Wielka Brytania.

Być może kilkunastu z nich władze USA zdecydują się jako niegroźnych lub mało groźnych puścić na wolność. Za czasów Busha zrobiono już tak z kilkuset więźniami Gitmo, jednak opinia publiczna w Stanach Zjednoczonych jest przerażona doniesieniami, że około stu z nich powróciło lub przystąpiło do Al-Kaidy.

Pozostaje grupa co najmniej 150 więźniów w większości, jak mówił i rząd Busha, i Obamy, uważanych przez USA za najgroźniejszych terrorystów świata. Gdzie ich przenieść?

Amerykański Kongres zamknął właśnie przed Obamą jedną z dróg. Po tygodniach deliberacji Senat odrzucił prośbę prezydenta o 80 mln dol. na zamknięcie Guantanamo. Senatorowie i kongresmani stwierdzili, że do sprawy mogą powrócić dopiero dwa miesiące po przedstawieniu przez prezydenta dokładnego planu, co zrobi z więźniami.

Poganiany Obama chce to zrobić dziś. I zapewne pieniądze na zamknięcie Gitmo w końcu dostanie. Ale parlamentarzyści już zapowiedzieli, że nie dadzą funduszy na przeniesienie podejrzanych o terroryzm do USA.

To skutek udanego przekonywania wyborców przez opozycyjnych Republikanów, że przeniesienie najgroźniejszych terrorystów na terytorium Stanów Zjednoczonych (Guantanamo formalnie nim nie jest) jest niebezpieczne. Jej hasłem było "poznaj swego nowego sąsiada Chalida Szejka Mohammeda", trzymanego w Gitmo wysokiego rangą przywódcę Al-Kaidy, który przyznał się, że był twórcą planu ataków z 11 września 2001 r.

- Wyborcy nie chcą widzieć terrorystów koło swych domów - mówił John Boehner, przywódca Republikanów w Izbie Reprezentantów. A Lamar Smith z Teksasu dodawał: - Ameryka nie musi wypełniać naiwnych obietnic Obamy z czasów kampanii.

W tych populistycznych hasłach ukryte było ziarno prawdy. Prawnicy przyznawali, że jeśli podejrzani o terroryzm byliby sądzeni na terytorium USA i uniewinnieni z braku dowodów (których w wielu wypadkach brakuje), to wypuszczono by ich w miastach Ameryki, choć są Jemeńczykami czy Egipcjanami.

Przerażony kampanią opozycji prokurator generalny Eric Holder przyrzekł kilka dni temu w Senacie: - Obiecuję, że nikogo, kogo uważamy za terrorystę, nie przeniesiemy na ziemię amerykańską i nie wypuścimy!

Jeszcze dwa miesiące temu byli wśród polityków Partii Demokratycznej tacy jak kongresman John Murtha, który wzywał Biały Dom, by przeniósł więźniów do aresztów w jego okręgu wyborczym w Pensylwanii. Dziś u Demokratów są tacy, którzy mówią rzeczy dokładnie te same, co ludzie Busha rok temu. - Ci ludzie wydali wojnę USA i za to trzeba ich sądzić [w trybunałach poza Stanami Zjednopczonymi], oni nie należą do naszego systemu prawnego i do naszych więzień. Po co wydaliśmy miliony na zbudowanie Guantanamo? - pytał cztery dni temu Jim Webb, demokratyczny senator z Wirginii.

Demokraci mają też w tych dniach kłopot z doniesieniami, że Nancy Pelosi, przywódczyni Izby Reprezentantów oraz trzeci po Obamie i Hillary Clinton najbardziej znany polityk demokratów, wiedziała już w 2002 r., że CIA używa podczas przesłuchań terrorystów brutalnej techniki podtapiania. Pelosi mówi, że CIA ją wówczas oszukała. Ale jej słowom zaprzeczają nie tylko urzędnicy ery Busha, ale i obecny, mianowany przez Obamę dyrektor CIA.

Wczoraj federalny sędzia John Bates ogłosił, że rząd USA ma prawo przetrzymywać bezterminowo w aresztach wojskowych podejrzanych o terroryzm. Czy taką właśnie opcję przedstawi jutro Obama jako "nowe rozwiązanie" kłopotów z Guantanamo?