"Bild" we wtorek 21 listopada poinformował o porwaniu, do którego doszło w klinice Helios Mariahilf w Hamburgu (Niemcy). Matka od dwóch dni przebywała w szpitalu ze swoją pięciotygodniową córką, która miała gorączkę. Około godziny 19:45 na oddziale noworodkowym podeszła do niej 18-letnia Bułgarka ubrana w fartuch lekarski i przekazała jej wiadomość.
Bułgarka powiedziała matce, że w punkcie informacyjnym czeka paczka zaadresowana do niej. 18-latka zaproponowała, że może w tym czasie zaopiekować się dzieckiem. Kobieta zgodziła się, ale szybko odkryła, że została oszukana, a rzekoma lekarka zniknęła wraz z jej dzieckiem.
Matka niezwłocznie zawiadomiła policję, która ściągnęła patrole z całego Hamburga, aby rozpocząć obławę na porywaczkę. Przed drzwiami szpitala miały zebrać się dwie duże rodziny z Bułgarii liczące około 40 osób, które zaatakowały się nawzajem. Prawdopodobnie powodem incydentu były wzajemne oskarżenia o współodpowiedzialność za porwanie. Policja opanowała konflikt i pełniła służbę do później nocy.
Po upływie około godziny porywaczka wróciła do szpitala z niemowlęciem i w towarzystwie swojego brata. Dziecko zostało przekazane personelowi szpitala w dobrym stanie. Zdaniem policji podczas popełniania przestępstwa kobieta znajdowała się w krytycznym stanie psychicznym. Podobno 18-latka niedawno poroniła. Kobieta została tymczasowo aresztowana, a służby wszczęły śledztwo w sprawie podejrzenia o porwanie dziecka. Rodziną opiekuje się zespół interwencji kryzysowej Czerwonego Krzyża. Jak poinformował portal tellerreport.com, szpital nie skomentował zdarzenia.