W sobotę resort zdrowia Strefy Gazy kontrolowany przez Hamas poinformował, że od początku wojny rozpoczętej 7 października w Strefie Gazy zginęło co najmniej 9 tysięcy 488 osób. Wśród ofiar ma być przeszło 3 tysiące 900 dzieci. Liczba zabitych jest największa od roku 2005, gdy Izrael wycofał się ze Strefy Gazy. Joe Biden zabrał głos w sobotę w sprawie przerwy humanitarnej.
Prezydent USA Joe Biden poinformował w sobotę, że poczyniono postępy w zapewnieniu tzw. przerwy humanitarnej w walkach pomiędzy Izraelem a Hamasem. Pracować nad tą kwestią ma sekretarz stanu USA Antony Blinken na Bliskim Wschodzie.
Amerykański prezydent został zapytany, czy poczyniono jakieś postępy w tej sprawie, kiedy wychodził z kościoła w Delaware. Prezydent odparł krótko: "tak" i pokazał kciuk w górę, zanim wsiadł do swojego pojazdu. Nie podał żadnych szczegółów.
Wcześniej Blinken powiedział dziennikarzom w Ammanie, stolicy Jordanii, że humanitarna przerwa w walkach pomoże chronić ludność cywilną i dostarczyć więcej pomocy do oblężonej Strefy Gazy.
W sobotę wieczorem Izrael przeprowadził nalot na obóz uchodźców Al-Maghazi w środkowej części Strefy Gazy. Resort zdrowia w Strefie Gazy kontrolowany przez Hamas przekazał, że w wyniku ataku zaginęło ponad 30 osób. Według rzecznika resortu celem ataku był szpital, zniszczonych też zostało wiele domów.
"Ponad 30 [zabitych - red.] przywieziono do Szpitala Męczenników al-Aqsa w Deir Al-Balah w wyniku masakry dokonanej przez okupanta w obozie al-Maghazi w środkowej Strefie Gazy" - przekazał w oświadczeniu rzecznik ministerstwa zdrowia Ashraf Al-Qudra.
Z kolei jak zauważa "The Guardian", palestyńska agencja informacyjna Wafa podała wcześniej, że w bombardowaniu zginęło 51 Palestyńczyków, a wielu zostało rannych. Associated Press donosi, że 42 osoby zostały ranne. Ratownicy, wspomagani przez mieszkańców, nadal przeszukują gruzy w poszukiwaniu zmarłych lub ewentualnych ocalałych po ataku na początku niedzieli
Hamas przekazał w oświadczeniu opublikowanym na Telegramie, że Izrael "bezpośrednio" zbombardował domy obywateli, dodając, że większość zabitych to kobiety i dzieci. Izraelski rzecznik wojskowy przekazał, że bada, czy Siły Obronne Izraela działały na tym obszarze w czasie zamachu.
Tymczasem sąsiadujące z Izraelem kraje arabskie żądają natychmiastowego zawieszenia broni w Strefie Gazy. Ministrowie spraw zagranicznych Egiptu, Jordanii oraz innych państw regionu rozmawiali o tym z najważniejszym amerykańskim dyplomatą w stolicy Jordanii. Z kolei Stany Zjednoczone twierdzą, że zakończenie walk nie jest obecnie możliwe.
Arabscy sąsiedzi Izraela nie stawali do tej pory po żadnej ze stron obecnego konfliktu. Ale wraz z szybko rosnącą liczbą ofiar wśród cywilów, którzy giną w nalotach coraz częściej słychać słowa potępienia dla izraelskich działań. Jordański minister spraw zagranicznych Ayman Safadi oskarżył Izrael o zbrodnie wojenne w Gazie i zaapelował o wstrzymanie walk.
Domagamy się natychmiastowego zawieszenia broni i zakończenia wojny, by skończyć z zabijaniem niewinnych ludzi i ze zniszczeniem. To nie jest wojna w samoobronie
- mówił.
Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken, który był gościem spotkania ministrów w Ammanie, zauważył jednak, że wstrzymanie walk nie jest obecnie możliwe.
Zawieszenie broni pozwoliłoby pozostać Hamasowi, przegrupować się i powtórzyć to, co zrobili 7 października
- mówił. W sobotę izraelski premier Benjamin Netanjahu zapowiedział, że walki nie zostaną przerwane, dopóki Hamas nie uwolni wszystkich zakładników.