Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Wałerij Załużny w środę (1 listopada) w wywiadzie dla "The Economist" podkreślił, że wojna z Rosją wkracza w nowy etap - w fazę pozycyjną. Obejmuje ona walkę statyczną i wyniszczającą, która może przynieść korzyści Moskwie i pozwolić jej odbudować swoją siłę militarną. - Wojna znalazła się w impasie i aby go przełamać, potrzeba byłoby wielkiego technologicznego przełomu, a na to się nie zanosi - dodał.
Na słowa gen. Wałerija Załużnego zareagowała Moskwa. Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla nie zgadza się z jego opinią. - Nie, nie doszło do impasu. Rosja konsekwentnie kontynuuje specjalną operację wojskową [tak propagandyści Kremla nazywają wojnę w Ukrainie - red.]. Wszystkie cele muszą zostać osiągnięte - cytuje w czwartek (2 listopada) jego słowa rosyjska państwowa agencja RIA Nowosti. Jak dodał rzecznik Kremla, im szybciej Kijów zda sobie sprawę, że nie ma szans na sukces, "tym szybciej otworzą się pewne perspektywy" rozwiązania sytuacji.
"Ukraińska kontrofensywa nie poczyniła jak dotąd żadnych postępów w odbiciu okupowanych przez siły rosyjskie terenów na południu i wschodzie, co wzbudza obawy o zmęczenie państw zachodnich wojną" - podkreślili dziennikarze BBC. Również prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyznał, że postęp jest powolny. Po raz kolejny wezwał sojuszników Kijowa do jak najszybszego dostarczenia bardziej zaawansowanej broni i do zachowania jedności.