Izrael w środę ponownie zaatakował obóz dla uchodźców Dżabalija. Agencja AFP podała, że ratownicy powiedzieli, że "całe rodziny" zostały zabite w wyniku ataku.
Al Jazeera przekazała w środę, że Izrael zbombardował obóz drugi dzień z rzędu. Władze palestyńskie poinformowały, że w środowym ataku zginęły i zostały ranne "dziesiątki osób". Izraelskie wojsko wydało później oświadczenie, w którym stwierdziło, że ich myśliwce uderzyły w kompleks dowodzenia i kontroli Hamasu w Dżabaliji "na podstawie dokładnych danych wywiadowczych". W wyniku ataku miał zostać zabity szef jednostki przeciwpancernej grupy Muhammad A'sar.
We wtorek siły izraelskie także zaatakowały Dżabaliję. Zginęło 50 osób. Setki osób miały zostać ranne. Izraelska armia potwierdziła, że zaatakowała obóz. Jak stwierdziła, celem był jeden z dowódców Hamasu. Podpułkownik Richard Hecht z Sił Obronnych Izraela powiedział w rozmowie z CNN, że celem ataku był dowódca Hamasu, który "ukrywał się, jak to mają w zwyczaju, wśród cywilów". - Ale wiedzieliście, że jest tam dużo uchodźców, niewinnych cywilów, mężczyzn, kobiet, dzieci i mimo to, zdecydowaliście się zrzucić bombę, wiedząc, że ten dowódca Hamasu znajduje się wśród cywilów? - zapytał prowadzący Wolf Blitzer. - Byliśmy skupieni na dowódcy, który zabił wielu Izraelczyków. Robimy co możemy - mówił Hecht. Wojskowy dodał także, że śmierć cywilów jest "tragedią wojny".
- Wiedzieliście, że są tam cywile, uchodźcy i mimo to, zdecydowaliście się zrzucić bombę, by zabić dowódcę. Przy okazji, czy został zabity? - pytał dziennikarz. - Wiemy, że został zabity - odparł wówczas wojskowy.
Biuro ONZ ds. praw człowieka stwierdziło, że ataki w Dżabaliji "mogą stanowić zbrodnie wojenne". "Biorąc pod uwagę dużą liczbę ofiar cywilnych i skalę zniszczeń po izraelskich nalotach na obóz dla uchodźców Jabalia, mamy poważne obawy, że są to nieproporcjonalne ataki, które mogą stanowić zbrodnie wojenne" - przekazano w środowym komunikacie.
Tymczasem "The Jerusalem Post" przekazało, że Siły Obronne Izraela "przejęły we wtorek kontrolę nad twierdzą wojskową Hamasu w zachodniej Dżabaliji w północnej Strefie Gazy". "Siły izraelskie zabiły około 50 terrorystów. Ponadto izraelskie myśliwce wyeliminowały Ebrahima Biariego, dowódcę batalionu Hamasu w Dżabaliji, który był jednym z przywódców masakry z 7 października" - pisze dziennik.
Na potępienie ostatnich działań izraelskich zdecydowała się Organizacja Narodów Zjednoczonych. Dziś potępiła ataki na największy obóz dla uchodźców w Strefie Gazy, w wyniku których zginęło kilkadziesiąt osób. - To tylko najnowsze okrucieństwo, które spotkało mieszkańców Gazy, gdzie walki weszły w jeszcze bardziej przerażającą fazę, z coraz bardziej przerażającymi konsekwencjami humanitarnymi - powiedział w oświadczeniu Martin Griffiths, szef humanitarny ONZ.
Tymczasem Jordania "natychmiast" odwołuje swojego ambasadora z Izraela. Ma to być protest przeciwko prowadzonej w Strefie Gazy akcji odwetowej przeciwko Hamasowi. Jordańskie ministerstwo spraw zagranicznych podkreśliło w komunikacie, że w ten sposób "potępia działania Izraela przeciwko niewinnym ludziom w Gazie". We wtorek na zerwanie stosunków dyplomatycznych z Izraelem zdecydowały się władze Boliwii. Jak przekazano w oświadczeniu, krok ten podyktowany był "zbrodniami na ludności", do których zdaniem Boliwii dochodzi w Gazie za sprawą Izraela.
Siły Obronne Izraela poinformowały także w środę, że w północnej Gazie zginęło kolejnych dziewięciu żołnierzy, co zwiększa liczbą zmarłych izraelskich wojskowych do 11. "Śmierć bojowników IDF w bitwach z terrorystami Hamasu w Gazie jest ciężkim i bolesnym ciosem. Nasze serca i myśli są z ich rodzinami" - czytamy w oficjalnym oświadczeniu ministra obrony Izraela Yoava Galanta.
Siły Obronne Izraela twierdzą, że operacja naziemne w Strefie Gazy trwały całą noc, a siły uderzyły w dziesiątki miejsc przebywania żołnierzy Hamasu. Zdaniem izraelskich wojskowych od początku wojny zaatakowano 11 tysięcy obiektów należących do Hamasu i "innych grup terrorystycznych".
W Strefie Gazy ponownie brak łączności telefonicznej i internetu. O awariach, powodujących praktycznie wyłączenie sieci poinformowała dziś Palestyńska agencja telekomunikacyjna. To druga taka przerwa w ostatnich dniach. Internet i sieć telefoniczna zostały całkowicie wyłączone w zeszłym tygodniu, ale przywrócono je w weekend. Hamas oskarżył wówczas Izrael o spowodowanie zawieszenia działalności sieci w celu, jak to określono - "ukrycia masakry, przeprowadzanej w Strefie Gazy". Palestyński dostawca usług telekomunikacyjnych Jawwal informował, że przyczyną przerw były izraelskie bombardowania i brak prądu.
Kierowane przez Hamas ministerstwo zdrowia w Strefie Gazy podało we wtorek, że liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 8 525 od początku obecnej wojny. Wśród ofiar śmiertelnych ma być ponad 3500 dzieci i ponad 2100 kobiet.