Rząd Boliwii zrywa stosunki dyplomatyczne z Izraelem - poinformował we wtorek resort spraw zagranicznych tego kraju, nazywając działania Izraela w Strefie Gazy "zbrodniami przeciwko ludzkości". - Żądamy zaprzestania ataków na Strefę Gazy, które dotychczas pochłonęły życie tysięcy cywilów i spowodowały przymusowe wysiedlenia Palestyńczyków - przekazała dziennikarzom ministerka María Nela Prada, którą cytuje theguardian.com. Z kolei wiceszef resortu podkreślił, że decyzja Boliwii stanowi sprzeciw wobec "agresywnej i nieproporcjonalnej izraelskiej ofensywy wojskowej w Strefie Gazy" oraz "zagrożenia, jakie stwarza ona wobec międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa".
Ruch Boliwii skomentował już na X rzecznik izraelskiego MSZ Lior Haiat. "Decyzja rządu Boliwii o zerwaniu stosunków z Izraelem jest poddaniem się terroryzmowi i reżimowi ajatollahów w Iranie. Tym krokiem rząd Boliwii sprzymierza się z organizacją terrorystyczną Hamas, która zamordowała ponad 1400 Izraelczyków i porwała 240 osób, w tym dzieci, kobiety, starców i niemowlęta" - napisał. "Izrael potępia Boliwię za wspieranie terroryzmu i poddanie się reżimowi irańskiemu, co świadczy o wartościach reprezentowanych przez rząd Boliwii. Od czasu zmiany władzy w Boliwii stosunki między obydwoma krajami i tak są pozbawione treści" - ocenił.
Boliwia zerwała już raz stosunki dyplomatyczne z Izraelem w 2009 roku, protestując w ten sposób przeciwko atakom na Strefę Gazy. Relacje zostały przywrócone w 2020 roku pod rządami prezydentki Jeanine Anez.
O odwołaniu swojego ambasadora w Izraelu poinformowała z kolei Kolumbia. "Jeśli Izrael nie powstrzyma masakry narodu palestyńskiego, nie możemy tam być" - napisał prezydent Kolumbii Gustavo Petro na platformie X. Chile z kolei wezwało swojego ambasadora na konsultacje. Kraj ten "zdecydowanie potępił" operacje wojskowe Izraela, "które nie są zgodne z normami prawa międzynarodowego" - przekazał na X prezydent Gabriel Boric Font, zwracając uwagę na "zbiorowe karanie palestyńskiej ludności cywilnej w Gazie". Przywódca Chile poinformował też o wysłaniu pomocy humanitarnej dla Palestyńczyków oraz wskazał, że jego kraj poparł działania promowane przez ONZ na rzecz zawieszenia broni i "będzie dalej szukać sposobów współpracy, aby powstrzymać tę masakrę". "Nic nie usprawiedliwia tego barbarzyństwa w Gazie. Nic" - podkreślił Gabriel Boric Font.
Protestujący w kilku krajach arabskich, w tym w Jordanii i Egipcie, wezwali swoje rządy do zerwania stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Póki co we wtorek ministerstwa spraw zagranicznych Egiptu, Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Kataru wydały oświadczenia potępiające izraelski atak na obóz dla uchodźców w mieście Dżabalija w Strefie Gazy. Jak podaje strona palestyńska, w wyniku bombardowania zginęło tam kilkadziesiąt osób, a setki są ranne. Izraelska armia potwierdziła, że zaatakowała obóz. Jak twierdzi IDF, celem był jeden z dowódców Hamasu. Więcej o ataku na obóz uchodźców w mieście Dżabalija pisaliśmy w artykule poniżej:
Tymczasem w środę Strefa Gazy ponownie została odcięta od łączności telefonicznej i internetu. O awariach powodujących praktycznie wyłączenie sieci poinformowała w środę Palestyńska agencja telekomunikacyjna. To druga taka przerwa w ostatnich dniach. Hamas oskarżył wówczas Izrael o spowodowanie zawieszenia działalności sieci w celu, jak to określono - "ukrycia masakry przeprowadzanej w Strefie Gazy". Palestyński dostawca usług telekomunikacyjnych Jawwal informował, że przyczyną przerw były izraelskie bombardowania i brak prądu.
Dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus oznajmił wcześniej, że utracono kontakt z personelem WHO, placówkami służby zdrowia i ich pracownikami. Również organizacja humanitarna Czerwony Półksiężyc oświadczyła, że utraciła kontakt z salą operacyjną w mieście Gaza.
Elon Musk ogłosił w sobotę, że jego satelitarny system komunikacji Starlink "będzie wspierać łączność z uznanymi na arenie międzynarodowej organizacjami pomocowymi w Gazie". Izrael zagroził, że zrobi wszystko w celu korzystania z sieci na terenie Strefy Gazy. Politycy tego państwa argumentowali, że system będzie wykorzystywany przez Hamas lub inne organizacje terrorystyczne.
W Gazie panuje panika, strach i chaos po izraelskich bombardowaniach. Armia izraelska przeprowadziła masowe naloty na Beit Lahia, Beit Hanoon i Zeitoun, a personel medyczny i obrona cywilna twierdzą, że przerwa w komunikacji utrudniała ucieczkę cywilom - podaje Informacyjna Agencja Radiowa. W strefie brakuje paliwa, żywności, leków i wody pitnej. Zdesperowani cywile plądrują magazyny żywności. Szef Organizacji Narodów Zjednoczonych Antonio Guterres ocenił we wtorek, że dostawy pomocy humanitarnej do Gazy są "całkowicie niewystarczające" w obliczu pogarszających się tam warunków.
Izrael tłumaczy, że jego operacja wojskowa to odwet za atak Hamasu, który miał miejsce 7 października. Zginęło wtedy około 1 400 osób. Od tamtej pory izraelska armia prowadzi regularne ataki na Strefę Gazy, trwa też operacja lądowa - życie straciło tam ponad 8,5 tysiąca osób, w tym ponad 3,5 tysiąca dzieci. Regularnie atakowane są palestyńskie osiedla, ośrodki dla uchodźców i placówki medyczne.