Stany Zjednoczone podjęły działania w ramach pokazu siły przeciwko rozwijającemu się północnokoreańskiemu programowi nuklearnemu oraz spływającym z północnej części półwyspu gróźb rakietowych. W czwartek (19 października) amerykański bombowiec strategiczny B-52 (zdolny do przenoszenia broni jądrowej) został przerzucony do południowokoreańskiej bazy lotniczej. - Jest to częścią naszej demonstracji w Republice Korei, że stoimy po stronie naszych sojuszników - powiedziała reporterom mjr. Rachel Buitrago z Sił Powietrznych USA, cytowana przez agencję Yonhap - To pokazuje, że jeśli będziemy potrzebni, będziemy tutaj - dodała.
W związku z lądowaniem bombowca na Stany Zjednoczone spadły kolejne groźby ze strony Pjongjangu. W piątek (20 października) Koreańska Centralna Agencja Prasowa (KCNA) opublikowała oświadczenie, w którym uznała, że "prowokacje militarne" USA, jakimi jest przerzucenie maszyn wojskowych na tereny Korei Południowej, wkraczają w "bardzo niebezpieczny etap", co może poskutkować przyjęcie przez Pjongjang "odpowiedniej opcji".
"Jest to celowe, prowokacyjne posunięcie Stanów Zjednoczonych, osaczonych zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie, mający na celu sprowokowanie wojny nuklearnej" - stwierdzono w komunikacie.
Jak zaznaczyła KCNA, USA są świadome, że prawnie Półwysep Koreański jest "w stanie wojny", co oznacza, że "zasoby strategiczne rozmieszczone na terytorium wroga są pierwszymi celami do zniszczenia".
Czasy, kiedy Stany Zjednoczone miały monopol na prawo do ataku wyprzedzającego, dobiegły końca. Ponieważ Stany Zjednoczone i bandyci z 'Republiki Korei' grożą sprowokowaniem wojny nuklearnej przeciwko KRLD, to nasza reakcja będzie odpowiednia
- zaznaczono w oświadczeniu.