Zgłoszenie o zaginięciu Polaka wpłynęło do węgierskiej policji na początku października tego roku. Jak przekazała funkcjonariuszom rodzina 43-latka, mężczyzna przyjechał na Węgry odwiedzić swoich znajomych mieszkających w pobliżu miejscowości Hajdúszoboszló położonej we wschodniej części kraju.
Śledczy natychmiast rozpoczęli poszukiwania zaginionego i ustalili nazwiska osób, u których miał się zatrzymać. W toku śledztwa wyszło na jaw, że 43-latek był gościem małżeństwa. Parę zatrzymano i przesłuchano. Okazało się, że Polak i Węgier poznali się wiele lat wcześniej przy okazji pracy w Wielkiej Brytanii. Od tego czasu nie utrzymywali ze sobą stałego kontaktu, jednak latem zaplanowali, że Polak przyjedzie na Węgry z wizytą, która finalnie doszła do skutku na przełomie września i października. Para odebrała 43-latka z lotniska.
Do morderstwa doszło w nocy z 30 września na 1 października podczas imprezy z grillem zorganizowanej przez węgierskich gospodarzy. Jej uczestnicy rozmawiali i pili alkohol. Niespodziewanie doszło do kłótni, która przerodziła się w bójkę. W jej trakcie węgierka miała podać partnerowi kij bejsbolowy, którym ten uderzył Polaka.
W obawie przed konsekwencjami para postanowiła pozbyć się dowodów zbrodni. Ok. 10 godzin po morderstwie obywatel Węgier wykopał w ogródku dół o głębokości ok. dwóch metrów i wrzucił do niego ciało. Para spaliła również rzeczy osobiste ofiary i kij, którym została uderzona. Kilka dni później mężczyzna wylał na mogiłę ok. 12 cm betonu.
W piątek 13 października sąd zdecydował o wydaniu nakazu aresztowania podejrzanych o zabójstwo Polaka. Decyzja o umieszczeniu pary w areszcie na okres miesiąca podyktowana była wysokim ryzykiem ich ucieczki. Sąd obawiał się również, że podejrzani będą wpływać na świadków i siebie nawzajem, co mogłoby utrudnić prowadzenie czynności procesowych.
Jak podaje węgierski serwis Kékvillogó.hu, Węgry nie były jedynym celem podróży 43-latka. Polak planował później wyjechać do Anglii, gdzie miał spotkać się z poznaną przez internet obywatelką Węgier. "Poznaliśmy się online tydzień przed wyjazdem, zadzwonił do mnie przez telefon, był w bardzo dobrym nastroju. Podczas swojej podróży opowiedział mi, jak bardzo kocha Węgry, tamtejsze jedzenie, jak dobrze się czuje. Jednym z ostatnich zdań, jakie do mnie napisał, było to, że mógłby tu mieszkać" - relacjonowała zdruzgotana kobieta.