Nagrania wspomnianych wydarzeń pojawiły się w sieci na przestrzeni miesiąca, poczynając od końca sierpnia. Nie wszystkie były klasycznymi nalotami w wykonaniu samolotów bojowych. Część była operacją połączoną. Z jednej strony wskazanie i obserwacja celu z powietrza przez bezzałogowce, z drugiej uderzenie przy pomocy rakiet taktycznych. Ogólnie pokazuje to jednak zdolność Rosjan do działania głęboko za linią frontu i do precyzyjnych ataków na wrażliwe cele, co dotychczas pokazywali jednak rzadko.
Dwa nagrania ataków na pociągi pochodzą z rejonu Doniecka. To opublikowane jako pierwsze w ostatnich dniach sierpnia zostało wykonane nad niewielką wsią Dorożnie, około 50 kilometrów na północny zachód od linii frontu w rejonie Awdijiwki i Doniecka. Według opisu Rosjan przedstawia udane ostrzelanie wagonów z amunicją podczas rozładunku. Co tak naprawdę było ich ładunkiem trudno stwierdzić. Widać zielone ciężarówki mogące być wojskowymi, a potem wybuchy i pożar. Co jednak istotne, to fakt działania jakiegoś drona obserwacyjnego 50 kilometrów za linią frontu, który umożliwił naprowadzenie ataku na operację rozładunku trwającą w świetle dnia. To teoretycznie na tyle głęboko nad terytorium ukraińskim, że powinno wykluczać najmniejsze i trudne do wykrycia drony rozpoznawcze, ze względu na ich ograniczony zasięg. Musiał to być któryś z większych, na przykład Orłanów, które zazwyczaj były często odławiane przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Gdyby to był pojedynczy przypadek, to by można było go zakwalifikować jako pech. Zdarza się na wojnie.
24 września pojawiło się jednak kolejne nagranie z tego samego rejonu. Tym razem znad miasteczka Rodyńskie, położonego około 45 kilometrów na północny zachód od Awdijiwki. Ta sama linia kolejowa co wcześniej, ale niecałe 10 kilometrów na południe. Widać skład z jakimiś pojazdami wojskowymi i dużą grupą ludzi w zielonkawych ubraniach przy nim. Rosyjska rakieta (domysłów, jaka konkretnie jest kilka, ale najczęściej mowa o pocisku kierowanym systemu Tornado-S) nie trafia bezpośrednio, ale obok. Na szczęście zupełnie po drugiej stronie składu od grupy ludzi, jednak deszcz odłamków na pewno uszkodził wiele pojazdów i mógł spowodować śmierć oraz obrażenia. Widać też początek niewielkiego pożaru. Ponownie ten sam problem. Rosyjski dron operujący na zapleczu i wskazujący cel w postaci wojskowego eszelonu stojącego na bocznicy w biały dzień. Drugi taki przypadek jest już niepokojący.
30 września pojawiło się jednak jeszcze trzecie nagranie, tym razem wykonane na zapleczu frontu na Zaporożu. Dokładniej obok wioski Ukrainka kilka kilometrów na wschód od miasta Zaporoże i około 50 kilometrów na północ od frontu. Tym razem przyłapany został eszelon z ciężarówkami podczas załadunku. 20-30 metrów obok uderzyła najprawdopodobniej rakieta balistyczna Iskander, zasypując pociąg gradem odłamków i prawdopodobnie niszcząc lub uszkadzając wiele nieopancerzonych ciężarówek. Ponownie ta sama wątpliwość. Dron na zapleczu i załadunek eszelonu w biały dzień kilkadziesiąt kilometrów za frontem. Najwyraźniej Ukraińcy nie widzą w tym problemu i są lub byli przyzwyczajeni, że wobec słabości rosyjskiego lotnictwa oraz rozpoznania, takie działanie jest dopuszczalne. Rosjanie wobec dobrego ukraińskiego rozpoznania i skutecznych rakiet systemu HIMARS, trzymają pociągi ponad sto kilometrów od frontu.
Równocześnie do nagrań ataków na kolej, Rosjanie pokazali zarejestrowane naloty na mosty w rejonie Kupiańsk-Swatowe na północy. Wszystkie na rzece Oskił, będącej za plecami ukraińskich sił stojących na froncie dalej na wschód. W tym przypadku w akcji miało być już konkretnie lotnictwo, atakując według różnych wersji bombami szybującymi z zasobnikami UMPK, albo rakietami naprowadzanymi. Widać zniszczenie lub poważne uszkodzenie trzech przepraw, położonych od kilkunastu do około 20 kilometrów za linią frontu. Zagadką pozostaje, dlaczego Rosjanie nie zabrali się za to wcześniej, tylko pozwalali Ukraińcom na korzystanie z mostów położonych w sumie tak niedaleko od rejonu walk. W końcu jednak to zrobili, prawdopodobnie utrudniając życie ukraińskiej logistyce na tym kierunku działań. Rzeka Oskił nie jest jednak wielka i tylko miejscami zbliża się do stu metrów szerokości (nie licząc rozlewisk przed zaporami), więc Ukraińcy najpewniej sobie poradzą przy pomocy mostów pontonowych. Pytanie jednak, czy Rosjanie przez prawie rok stania frontu w tym rejonie po prostu zapomnieli o tych mostach, nie uważali ich za istotne, czy po prostu dopiero teraz zyskali możliwość ich skutecznego zaatakowania z powietrza.
Z północnego rejonu walk pochodzi też kolejne wymowne nagranie, które pojawiło się w sieci 1 października. Przedstawia atak na umieszczony w Charkowie duży zakład remontu broni pancernej. Prawdopodobnie przy pomocy jakiegoś rodzaju rakiety taktycznej. Iskander albo Tornado-S. Nie był to pierwszy atak na te zakłady, które były celem już kilka razy od początku wojny ze względu na swój ogromny potencjał do napraw i remontów czołgów. Byłoby dziwne, gdyby Ukraińcy w tak oczywistym miejscu prowadzili jakieś prace po ponad roku wojny, ale nie jest to wykluczone. Co jednak istotne w całym nagraniu, to fakt, w jaki sposób je wykonano. Ewidentnie z dużej wysokości przez samolot lub drona dysponującego zaawansowanym sprzętem rozpoznawczym, który krążył wokół zakładu. Niektóre ujęcia są wykonane z kierunku nad centrum Charkowa. Oznacza to, że gdzieś wokół drugiego największego miasta Ukrainy krążył na dużej wysokości załogowy samolot z zasobnikiem rozpoznawczym, albo duży dron rozpoznawczy. To dużo mówi o potencjale ukraińskiej obrony przeciwlotniczej w tym rejonie, a raczej jej braku. Takie cele powinny być dla niej atrakcyjnym i dość łatwym kąskiem.
Każde z tych nagrań samo w sobie nie przedstawia nic wyjątkowego. Na wojnie zdarza się mieć pecha, a czujność może ulec osłabieniu przez rutynę, co prowadzi do wystawienia się na cios. Jednak cała seria takich nagrań na przestrzeni zaledwie nieco ponad miesiąca, może być już symptomem poważniejszego problemu. Zwłaszcza jeśli połączy się je z anegdotycznymi i niemożliwymi do zweryfikowania, ale jednak pojawiającymi się regularnie od początku lata doniesieniami o zwiększeniu aktywności WKS, czyli rosyjskich sił powietrznych. Twierdzenia o tym, że Rosjanom idzie w powietrzu coraz lepiej, pojawiają się regularnie na Telegramie ze strony Ukraińców i Rosjan czy we wpisach w mediach społecznościowych polskich obserwatorów konfliktu. Ataki bombami z zasobnikami szybującymi UMPK, spadającymi coraz głębiej za frontem, są już dla Ukraińców uciążliwą codziennością.
Przyczyna tego problemu nie jest żadnym zaskoczeniem. To słabnięcie ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Nieuchronność tego groźnego zjawiska jest sygnalizowana już właściwie od roku, kiedy Rosjanie zaczęli swoją kampanię uderzeń lotniczych na ukraińskie miasta. Obrona przeciwlotnicza Sił Zbrojnych Ukrainy w dniu początku wojny była potężna dzięki bogatemu spadkowi po ZSRR. Dzięki niej udało się uniemożliwić Rosjanom zapanowanie nad ukraińskim niebem, co miało ogromny wpływ na przebieg konfliktu. Jednak z czasem zapasy rakiet do systemów radzieckich się wyczerpują, tak samo jak zapasy części do samolotów. Do tego dochodzą straty w walce. Dostawy systemów przeciwlotniczych i samolotów z NATO nie są natomiast na tyle duże, aby odwrócić niepokojący trend. Jedynie spowalniają to słabnięcie. Rosjanie świadomie to przyśpieszają. Tak jak pisaliśmy wcześniej, ich ciągłe i pozornie mało skuteczne ataki na ukraińskie miasta przy pomocy irańskich dronów i rakiet manewrujących mają określony cel: wyczerpują ukraińską obronę przeciwlotniczą i uniemożliwiają jej swobodne rozlokowanie w rejonach walk. Musi bronić miast.
Jeśli Rosjanie zburzą dotychczas względną równowagę w powietrzu i zdobędą wyraźną przewagę, to losy wojny mogą się zmienić. Zapobiec temu może tylko pomoc NATO. Nie ma jednak zapowiedzi jakichś rychłych dostaw istotnych ilości systemów przeciwlotniczych. O programie FrankenSAM, mającym pożenić powszechnie dostępne zachodnie rakiety z poradzieckimi ukraińskimi systemami przeciwlotniczymi od miesięcy cisza. Jedyną większą nadzieją są samoloty F-16, które mogą próbować w zorganizowany sposób trzymać Rosjan z dala od ukraińskiego nieba. Pytanie kiedy jednak się pojawią w walce.