26 września w rozmowie z hiszpańską gazetą "ABC" ukraiński sekretarz przekazał, że w związku z rosyjskim atakiem przeniesiono część produkcji ukraińskich rakiet dalekiego zasięgu do innego kraju. Oleksij Daniłow nie chciał jednak ujawniać dokładnej lokalizacji.
Daniłow nie przekazał szczegółów dotyczących rosyjskiego ataku. - To program zamknięty i nikt nie powie, jaki jest jego status. Mogę powiedzieć tyle, że niestety Rosja uderzyła w miejsce, w którym montowano rakiety. Teraz przenieśliśmy część produkcji poza nasz kraj - skomentował ukraiński sekretarz.
Ukraiński sekretarz poruszył również temat amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu ATACMS. Uznał, że nigdy nie zostaną wykorzystane na terytorium Rosji, a jedynie do obrony Ukrainy - przekazał Belsat.
Linia frontu na Ukrainie nie zmieniła się istotnie w ciągu ostatniej doby. Obecnie największe walki trwają na południu i wschodzie kraju. Ukraińskie oddziały będą w najbliższym czasie wzmocnione 30 amerykańskimi czołgami Abrams. Zdaniem ekspertów - aby wygrać z Rosją potrzeba więcej takiej broni.
Amerykańskie Abramsy niedawno przybyły na Ukrainę. Jak powiedział portalowi Ukraińska Prawda ekspert wojskowy Petro Czernyk - czołgi te istotnie wspomogą żołnierzy, ale nie będą raczej miały decydującego wpływu na przebieg wojny. Jak zaznaczył, żeby czołgi zmieniły przebieg wojny, potrzebna jest co najmniej cała ich dywizja, czyli 300 maszyn. Tymczasem Ukraina dostała trzydzieści Abramsów. - Gdybyśmy ich mieli więcej to wówczas pancerną pięścią moglibyśmy przełamać obronę wroga, zwłaszcza, że Abramsy są odporne na miny i mają bardzo dobry system prowadzenia ognia - zaznaczył analityk.
Ukraiński Sztab Generalny poinformował o ofensywie prowadzonej na południu kraju - w kierunku Melitopola w obwodzie zaporoskim, a także na wschodzie - wokół Bachmutu. Trwają tam intensywne walki. Nie doszło jednak w ostatnim czasie do istotnego przesunięcia w głąb terytorium wroga. Ukraińcy odpierają jednocześnie ataki Rosjan w okolicach Awdjiwki i Marjinki.