Wojna w Ukrainie trwa, a Rosja podejmuje kolejne decyzje dotyczące działań na froncie. Władimir Putin wydał rozkaz ministrowi obrony Siergiejowi Szojgu, aby przerwać kontrofensywę Ukrainy. Ostatecznym terminem realizacji tego planu jest koniec października, co powoduje nasilenie działań w rosyjskich oddziałach. O szczegółach poinformował generał Waldemar Skrzypczak w programie "Newsroom" WP.
Generał Waldemar Skrzypczak powiedział, że Rosja wzmocniła działania między innymi w kierunku charkowskim oraz kontrataki na kierunku bachmuckim. Zdaniem eksperta dotąd wydawało się, że Ukraina przełamie w tym rejonie obronę armii rosyjskiej i skieruje się w głąb wschodniej części Donbasu. - Okazuje się, że jednak Rosjanie zgromadzili na tyle wystarczające siły, że załamali natarcie armii ukraińskiej na tym kierunku i sami kontratakują, stwarzając trudne warunki dla armii ukraińskiej - powiedział generał w rozmowie z WP.
Zdaniem generała, Ukraina nie prowadzi obecnie głównej operacji na kierunku Berdiańska czy Mariupola. - Prowadzą operacje w kierunku skrzydeł tego wyłomu, który zrobili w obronie rosyjskiej, a wynika to z faktu, że największym zagrożeniem w tej chwili dla Ukraińców w tym rejonie są uderzenia armii rosyjskiej ze skrzydeł - przekazał ekspert. Generał stwierdził, że w tej chwili Ukraińcy likwidują zagrożenia i próbują zatrzymać wojska rosyjskie oraz doprowadzić do utraty przez nie zdolności do prowadzenia operacji. - Jest to niezwykle trudne i dlatego też moim zdaniem Ukraińcy są w bardzo trudnym położeniu - poinformował ekspert.
Generał Waldemar Skrzypczak przekazał także, jakie doniesienia z frontu Władimir Putin mógł wziąć pod uwagę przed wydaniem rozkazu. - Być może ta decyzja Putina wynika z faktu, że Szojgu zameldował o tym, że operacja ukraińska w Zaporożu można powiedzieć, że wpadła w strategiczną pułapkę - wskazał gen. Skrzypczak i podkreślił, że Rosjanie na pewno nie ustąpią.
Były dowódca Wojsk Lądowych został także zapytany o opinię na temat rzekomej śmierci dowódcy Floty Czarnomorskiej, wiceadmirała Federacji Rosyjskiej Wiktora Sokołowa. Rozmówca stwierdził, że nie wierzy w to, że ten dowódca nie żyje. - W przypadku wybuchu wojny wszystkie stanowiska dowodzenia i miejsca pracy dowódców są wyprowadzane (...) do zapasowych miejsc pracy. To z nich się dowodzi. Zdziwiłbym się bardzo i nazwałbym Rosjan idiotami, (...) gdyby nie wyszli z tym dowództwem z tego pałacu na zapasowe polowe stanowiska dowodzenia - powiedział gen. Skrzypczak.
W zeszły piątek sztab dowództwa rosyjskiej Floty Czarnomorskiej został ostrzelany za pomocą brytyjskich rakiet Storm Shadow. Ukraińskie władze twierdziły wówczas, że w ataku miał zginąć wraz z oficerami dowódca Floty Czarnomorskiej admirał Wiktor Sokołow. Ministerstwo Obrony Rosji opublikowało w sieci film przedstawiający spotkanie dowódców z Sergiejem Szojgu, na którym pojawił się mężczyzna przypominający admirała. W odpowiedzi ukraiński sztab opublikował oświadczenie. "Jak wiadomo, w wyniku ataku rakietowego na kwaterę główną Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej zginęło 34 oficerów. Wiele ciał nadal nie zostało zidentyfikowanych ze względu na ich stan" - tłumaczyli Ukraińcy. Więcej informacji na ten temat znajduje się w artykule wyżej.