Rodzina z amerykańskiego stanu Michigan poszukiwała 20 września dwuletniej dziewczynki. Zaginiona Thea została odnaleziona w lesie. Dziecko było pilnowane przez dwa psy.
Matka dziewczynki powiedziała, że Thea zaginęła, ponieważ nikt nie zauważył, jak wychodzi z przydomowego ogródka, w którym się bawiła. Jak poinformował portal wbng.com, gdy zorientowano się, że dziecko wyszło z ogrodu, rozpoczęto poszukiwania z udziałem policji. Poszukiwania zaginionego dziecka trwały niemal pięć godzin.
Dziewczynkę znaleziono w lesie położonym prawie pięć kilometrów od jej domu. Thea pokonała tę trasę boso. Dwulatce towarzyszyły dwa psy, rottweiler Buddy i springer spaniel Hartley. Gdy dziecko zostało znalezione, dwulatka spała na grzbiecie Hartleya.
Brooke Chase, matka dziewczynki, powiedziała, że gdyby przy jej córce nie było psów, dziewczynka nie zostałaby odnaleziona. - Jestem wdzięczna za to, że psy z nią były. Córkę znaleziono wyłącznie dzięki temu, że stał przy niej nasz większy pies, Buddy. Kierowca powiedział nam, że chciał dotknąć córkę, żeby ją obudzić, bo wciąż spała. Ale Hartley warczał na niego, żeby nie dotykał dziecka - relacjonowała kobieta.
Matka dwulatki opowiedziała również o momencie, w którym zobaczyła ponownie córkę. - Wybiegłem na zewnątrz, kiedy usłyszałem, że tu jest. Gdy tylko mnie zobaczyła, powiedziała "cześć, mamusiu", jakby nic się nie stało. Ona chichotała, ja próbowałem się uspokoić - powiedziała Brooke Chase. Kobieta dodała, że Thea nie miała żadnych obrażeń po powrocie z lasu.