Rzecznik Kremla powiedział we wtorek 26 września, że dostarczone Ukrainie amerykańskie czołgi Abrams nie zmienią wyniku "specjalnej operacji wojskowej", którą Rosja nazywa agresję na Ukrainę. Dmitrij Pieskow zapowiedział w mocnych słowach, co jego zdaniem czeka wojskowy sprzęt dostarczony przez USA.
- Nie ma panaceum, nie ma jednej broni, która byłaby w stanie zmienić równowagę sił na froncie - powiedział Dmitrij Pieskow cytowany przez "The Moscow Times". Rzecznik Kremla dodał, że czołgi Abrams nie tylko nie zmienią przebiegu ofensywy, ale także "spłoną" na polu bitwy.
Słowa rzecznika dotyczą poniedziałkowej dostawy 31 amerykańskich czołgów Abrams, o której informował Wołodymyr Zełenski. "Abramsy są już w Ukrainie i przygotowują się do wzmocnienia naszych brygad" - napisał Zełenski i dodał, że jest "wdzięczny sojusznikom". Według doniesień "The New York Times", sprzęt dotarł kilka miesięcy przed wstępnymi założeniami, aby mógł pomóc Ukrainie w kontrofensywie.
W nocy z 25 na 26 września Ministerstwo Obrony Rosji informowało o serii ataków w regionach Biełgorodu, Kurska i Krymu. Zdaniem Kremla odpowiedzialna za nie miała być Ukraina. Podczas działań Rosjanie mieli zestrzelić co najmniej 11 dronów.
Tej samej nocy rosyjskie drony atakowały portową infrastrukturę w obwodzie odeskim w Ukrainie. Łącznie wystrzelono 38 bojowych dronów Shahed, a 26 z nich udało się unieszkodliwić. Więcej informacji na ten temat znajduje się w artykule: Ukraińcy atakują Rosję. Seria wybuchów w Kursku, Biełgorodzie i na Krymie.