Obywatele Ugandy protestowali przed polskim konsulatem. "Chcemy dostać to, za co zapłaciliśmy"

Obywatele Ugandy organizują protesty przed polskim konsulatem w Kampali. Twierdzą, że zapłacili, by dostać polskie wizy i pozwolenie na pracę. - Oczekujemy sprawiedliwości. Chcemy dostać to, za co zapłaciliśmy - mówią Ugandyjczycy.

Obywatele niektórych krajów w Afryce twierdzą, że płacili łapówki w wysokości kilku tysięcy euro za wizy do Polski. Teraz czują się oszukani i okradzeni przez polski rząd, ponieważ od wybuchu afery wizowej, wydawanie dokumentów zaczęło się opóźniać.

Zobacz wideo Tomasz Grodzki wygłosił orędzie związane z aferą wizową. "Polskie wizy były sprzedawane na straganach"

Mieszkańcy Afryki organizują protesty. Domagają się polskich wiz, za które zapłacili

Przed polskim konsulatem w Kampalii (Uganda) są organizowane protesty. Mieszkańcy domagają się wiz, za które zapłacili spore sumy pieniędzy. W aferę wizową ma też być zamieszana polska ambasada w Nairobii, stolicy Kenii. Dziennikarz z Ugandy, w imieniu Faktów TVN, rozmawiał z osobami protestującymi w Kampalii. - To są ogromne sumy. Ludzie sprzedają swoje domy, żeby je [wizy - red.] zdobyć - przekazał Galiwango Hamis z Ugandy.

- Miałem oszczędności, rodzina też miała. Wydaliśmy na to wszystkie nasze pieniądze - dodał kolejny Ugandyjczyk Janga Sawedi. Wszyscy zgodnie twierdzą, że czekają na to, co już opłacili. - Oczekujemy sprawiedliwości. Chcemy dostać to, za co zapłaciliśmy - mówili Ugandyjczycy.

Na transparentach, które rozstawiono przed polskim konsulatem w Kampalii, mieszkańcy napisali: "Sprzedałem ziemię, by dostać pozwolenie na pracę", "Polska w biały dzień okrada biednych Afrykańczyków". Według dziennikarza portalu Watchdog Uganda, w ambasadzie w Nairobi już od kilku lat pośrednicy załatwiali mieszkańcom polskie wizy. Dokumenty miały trafiać do mieszkańców Kenii, Ugandy, Madagaskaru, Somalii czy Mauritiusa.

Według ustaleń "Faktów" TVN ambasadą w Nairobi zajmuje się Centralne Biuro Antykorupcyjne. Zdaniem aktywistów większość Afrykańczyków zapewne nie zostałaby w Polsce. Najprawdopodobniej zostaliby skierowani dalej na zachód.

Jaki był proceder kupowania polskich wiz?

Według relacji obywateli krajów afrykańskich pozyskiwanie polskich wiz przebiegało zawsze w podobny sposób. Osoba, która chciała wyjechać do Polski, kierowała się do pośrednika. Ten miał pomóc zebrać wszystkie wymagane dokumenty, w tym pozwolenie na pracę lub rozpoczęcie nauki na polskiej uczelni (najczęściej fikcyjne).

Następnie planowano spotkanie w ambasadzie, po czym wiza miała trafić do osoby zainteresowanej. Pośrednik brał kilka tysięcy euro za załatwienie wizy. Podobnie wyglądało zdobycie polskich wiz w Indiach. Hindusi w rozmowie z "Gazetą wyborczą" przyznali, że ich rodziny sprzedały wszystkie oszczędności, by móc wyjechać do Polski.

W związku z aferą wizową zdymisjonowany został wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, stanowisko stracił też dyrektor departamentu konsularnego Michał Jakubowski oraz osoby pochodzące z woj. świętokrzyskiego, które miały związek z aferą wizową. Wśród nich miał być m.in. Mariusz G., były radny z Kielc - o czym pisaliśmy w Gazeta.pl.

Więcej o: