Śmierć "ostatniego ojca chrzestnego". Włoski mafioso przez 30 lat ukrywał się przed śledczymi

Matteo Messina Denaro, jeden z najwyżej postawionych włoskich mafiosów, zmarł w poniedziałek w oddziale więziennym szpitala. Kryminalista, który od ponad 30 lat poszukiwany był w związku z licznymi morderstwami, cierpiał na raka jelit. To właśnie choroba przestępcy pomogła służbom w ujęciu go w styczniu tego roku.

W poniedziałek 25 września zmarł Matteo Messina Denaro, uznawany za jednego z najpotężniejszych kryminalistów we Włoszech i najwyżej postawionych szefów sycylijskiej Cosa Nostry - informuje portal Rai News. Mafioso okrzyknięty przez włoską prasę "ostatnim ojcem chrzestnym" został aresztowany w styczniu tego roku i trafił do więzienia za liczne zbrodnie popełnione w ostatnich dekadach.

Zobacz wideo Jak wygląda współczesna mafia? "Są bardzo agresywni"

Nie żyje "ostatni ojciec chrzestny". Matteo Messina Denaro przez 30 lat ukrywał się przed śledczymi

Denaro urodził się w 1962 roku w miejscowości Castelvetrano. Jako syn mafiosa od młodości powiązany był ze światem przestępczym. Pierwszego zabójstwa miał dokonać już jako 18-latek. Był między innymi współodpowiedzialny za zamachy bombowe z roku 1992 roku, w których zginęli Giovanni Falcone i Paolo Borsellino - sędziowie zwalczający włoską mafię. Odpowiadał również za porwanie i morderstwo 12-letniego syna Santino Di Matteo - byłego mafiosa i świadka koronnego.

Ojciec chrzestny z Castelvetrano przez 30 lat ukrywał się przed organami ścigania. W tym okresie Denaro pod przybranymi tożsamościami prowadził interesy we Włoszech i na świecie. To między innymi skuteczne unikanie wymiaru sprawiedliwości przyniosło mu przydomek Diabolik, wywodzący się od postaci nieuchwytnego kryminalisty z włoskich komiksów.

Śmierć szefa sycylijskiej mafii. Kryminalista chorował na raka jelita

Według doniesień śledczych mafioso od kilku lat cierpiał na raka jelita grubego. Denaro leczył się w prywatnym ośrodku w Palermo na Sycylii, gdzie został złapany 16 stycznia. W trakcie przesłuchań arogancko zauważył, że gdyby nie choroba, policja nigdy by go nie złapała.

Po usłyszeniu wyroku trafił do więzienia w mieście L'Aquila w środkowych Włoszech, gdzie przeszedł operację. Miesiąc temu stan mężczyzny pogorszył się, a on sam został skierowany na oddział więzienny szpitala San Salvatore. Przestępca zmarł w wieku 61 lat.

Więcej o: