Emmanuel Macron ogłosił w wywiadzie dla telewizji France-2, że proces wycofywania francuskich żołnierzy potrwa do końca roku. Niger był dotychczas kluczowym sojusznikiem Paryża w walce z dżihadystami w regionie Sahelu. Obecnie stacjonuje tam około 1,5 tys. francuskich wojskowych. Francuski prezydent zaznaczył, że obecność wojskowa Francuzów wynikała z prośby ówczesnych nigerskich władz. Paryż nie uznał do tej pory nowego rządu w Niamey i domaga się przywrócenia do władzy obalonego prezydenta Mohameda Bazouma.
Funkcję ambasadora Francji w Nigrze pełni od października ubiegłego roku dyplomata Sylvain Itté. W lipcu po przejęciu władzy wojskowa junta zerwała współpracę z Paryżem i nakazała wydalenie ambasadora. Francuzi zignorowali tę decyzję, tłumacząc, że nie uznają nowych władz Nigru. Od lipca francuska ambasada była wielokrotnie atakowana przez zwolenników puczu, którzy organizowali w jej pobliżu demonstracje z antyfrancuskimi i prorosyjskimi hasłami. W sierpniu Paryż ewakuował większość swoich obywateli mieszkających w Nigrze.
Ministrowie spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej postanowili stworzyć podstawy prawne do wprowadzenia unijnych sankcji wobec przywódców zamachu stanu w Nigrze - poinformował pod koniec ubiegłego miesiąca szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Podkreślił, że sankcje miałyby wyjątki humanitarne. - Nie chcemy, aby stały się dodatkową karą dla drugiego najbiedniejszego kraju świata - mówił Josep Borrell.
Niger to jeden z najbiedniejszych krajów świata. To równocześnie jeden z największych producentów uranu - kluczowego składnika przy wytwarzaniu energii nuklearnej we Francji. Obalony prezydent Nigru był przez lata sojusznikiem Zachodu w walce z islamskimi fanatykami w Afryce.