W miniony piątek (22 września) funkcjonariusze z biura szeryfa hrabstwa Pinellas na Florydzie otrzymali zgłoszenie od jednego z mieszkańców, który w kanale w okolicy miasta Largo miał zauważyć aligatora. Według zeznań świadka w pysku zwierzęcia znajdowały się ludzkie szczątki. - Rzuciłem kamieniem w aligatora, żeby sprawdzić, czy to naprawdę aligator, i wyglądało, jakby trzymał dolną części ludzkiego tułowia. Wciągnął ją pod wodę - relacjonował w lokalnej telewizji WFLA Jamarcus Bullard.
Kiedy funkcjonariusze udali się we wskazane przez mężczyznę miejsce, odkryli pływającego w wodzie ponad czterometrowego samca aligatora. W wyniku interwencji służb zwierzę zostało humanitarnie uśpione, a następnie wyciągnięte z wody. "Zastępcy przydzieleni do zespołu nurkowego biura szeryfa hrabstwa Pinellas wydobyli również z kanału szczątki zmarłej osoby dorosłej" - czytamy w komunikacie.
Odnalezione ciało zostało zabezpieczone i przekazane lekarzowi sądowemu w celu przeprowadzenia sekcji. Ofiarą jest 41-letnią kobietę o nazwisku Peckham. Nadal nie wiadomo jednak, czy okoliczności i przyczyna jej śmierci związane są z atakiem aligatora, czy też zwierzę znalazło pływające zwłoki w kanale.
W amerykańskim stanie Floryda żyje około 1,3 miliona aligatorów. Występują one we wszystkich 67 hrabstwach i zamieszkują wszystkie dzikie obszary. Stanowa agencja Florida Fish and Wildlife Conservation Commission (FWC) tłumaczy, że realne zagrożenie dla ludzi stanowić mogą dopiero osobniki mierzące co najmniej metr. Takie okazy określane są mianem "uciążliwych" aligatorów. W ich sprawach interweniują służby, które najczęściej z uwagi na "zdrową i stabilną" populację tych zwierząt poddają je eutanazji.
Ataki aligatorów są bardzo rzadkie. Statystycznie w ciągu ostatnich dziesięciu lat na terenie Florydy notowano średnio osiem takich przypadków rocznie.