Japonia. Żałobnicy żegnali się z bliskimi, potem sami umierali. Wiadomo, co było przyczyną

Japońska agencja rządowa apeluje o ostrożność podczas uroczystości pogrzebowych. W ostatnich latach doszło do kilku przypadków śmierci osób, które żegnały się z bliskimi. Przyczyną okazał się suchy lód umieszczany w trumnach.

Japońska Agencja ds. Spraw Konsumenckich zaznaczyła w opublikowanym w tym tygodniu komunikacie, że suchy lód (wykorzystywany m.in. przy transporcie żywności), choć jest przydatny, "bo ma niższą temperaturę niż lód, nie zamienia się w płyn i nie zwilża jedzenia, to w zależności od sposobu obchodzenia się z nim może prowadzić do wypadków".

Zobacz wideo Bartłomiej Derski: Jeżeli chcemy mieć stabilną dostawę czystej energii elektrycznej, musimy za nią płacić

"Agencja ds. Spraw Konsumenckich otrzymała informację o wypadkach śmiertelnych, w przypadku których istnieje podejrzenie zatrucia dwutlenkiem węgla na skutek suchego lodu umieszczanego wewnątrz trumny w celu ochłodzenia ciała podczas pogrzebów" - dodano. Przykładowo, jedną z osób znaleziono nieprzytomną w zakładzie pogrzebowym obok małego okienka znajdującego się w trumnie. Osoba ta zmarła później w szpitalu.

"Suchy lód to stały dwutlenek węgla, który w temperaturze -78,5 stopnia Celsjusza przechodzi ze stanu stałego w gaz (sublimacja), a 1 kg suchego lodu (około 0,64 l) rozszerza się do objętości około 500 l gazu. Gazowy dwutlenek węgla jest bezbarwny i bezwonny oraz jest około 1,5 razy cięższy od powietrza" - informuje agencja. Jak przekazano, "gdy stężenie dwutlenku węgla we wdychanym powietrzu jest wysokie, wydalanie dwutlenku węgla do wydychanego powietrza zostaje zahamowane, co powoduje objawy zatrucia organizmu człowieka, które mogą zagrażać życiu".

Japonia. Eksperci apelują o ostrożność w związku z suchym lodem

Japońscy eksperci przebadali stężenie dwutlenku węgla po umieszczeniu suchego lodu wewnątrz trumny. Gdy pokrywa jest zamknięta, już po 20 minutach stężenie przekracza 30 proc., co spowodowałoby niemal natychmiastową utratę przytomności. Przez cztery godziny stężenie jest niemal stałe i wynosi ok. 90 proc.

"Kiedy stężenie dwutlenku węgla wynosiło około 90 proc. i delikatnie otwierano wieko trumny, natychmiast po otwarciu stężenie gwałtownie spadło do około 60 proc., ale spadek ten wyhamował po około 50 minutach" - czytamy. Zaznaczono, że wciąż utrzymywało się ryzyko niemal natychmiastowej utraty przytomności. Służby apelują do Japończyków o to, by nie wkładali twarzy przez okienka znajdujące się w trumnach, a także, by zapewniali odpowiednią wentylację w pomieszczeniach.

Więcej o: