Ukraińcy przebijają się coraz dalej. Sprzęt pancerny za rosyjską linią obrony

Ukraińcy systematycznie wgryzają się coraz głębiej w rosyjskie linie obrony na Zaporożu i w rejonie Bachmutu. Przełomu jednak nie widać. Ciągle trwa krwawe wzajemne wyniszczanie zasobów z nadzieją, że przeciwnikowi skończą się one szybciej i będzie musiał się załamać.

Nie sposób jednak obiektywnie ocenić tego, komu idzie lepiej w tym wzajemnym wyniszczaniu się. Ukraińcy mają lepszą dyscyplinę informacyjną i wypływa mniej informacji o ich stratach oraz sytuacji na froncie. Rosjanie są natomiast dziurawi jak durszlak i można przeczytać mnóstwa narzekań na to, jak jest źle i ciężko. Jak to brakuje amunicji, a jak jest, to jest do d**y. Jak artylerzyści są wysyłani bez przygotowania do mięsnych szturmów bez żadnych szans powodzenia, no ale dowództwo się uparło, bo trzeba odzyskać straconą pozycję. Jak to ciężarówki jeżdżą na oponach tak łysych, że nadałyby się do Formuły 1 i jak nadejdą słoty, to będą albo stały w błocie, albo leżały w rowach. I tak dalej. Można by odnieść wrażenie, że rosyjska armia się rozkłada. W rzeczywistości to dobry przykład na ograniczoną wartość dowodów anegdotycznych. Bo ogólnie rzecz biorąc, rosyjska armia ciągle walczy zawzięcie. Pomimo wielu słabości.

Walka do ostatniego tchu

Widać to wyraźnie w tych miejscach, gdzie aktualnie Ukraińcy starają się iść naprzód. Na Zaporożu z początkowych trzech osi natarcia, po trzech miesiącach teraz została już tylko jedna. Rejon wsi Robotyne i Werbowe, na strategicznym kierunku miast Tokmak i Melitopol. To tam obie strony skoncentrowały większość swoich odwodów i to tam toczy się kluczowa bitwa na wyniszczenie. Od czasu poprzedniego raportu frontowego na mapie nie zmieniło się wiele. Ukraińcy ponownie posunęli się miejscami naprzód o 1-2 kilometry w linii prostej, co oznacza w praktyce do kilku pól otoczonych przez wąskie pasy drzew. Głównie w rejonie Werbowego. Ukraińcy przekroczyli tam główną linię rosyjskich umocnień. Nagrania z ostatnich dni pokazują, że operują za nią już nie tylko małymi grupkami piechoty, ale też pojazdami opancerzonymi. Są to jednak nagrania rosyjskie i widać na nich, jak rzeczony sprzęt wspierający atakujących żołnierzy dostaje się pod ostrzał artylerii. Uszkodzony i porzucony zostaje jeden ex-niemiecki bojowy wóz piechoty Marder, co jest pierwszą potwierdzoną stratą takiego pojazdu.

Jest istotne, że potwierdzone nagraniami dotarcie Ukraińców do jakiegoś punktu na mapie, nie oznacza jego opanowania. Często jest tak, że atakująca grupa zbliża się do swojego celu (aktualnie to zawsze oznacza jakieś skupisko umocnień), wdaje się w bezpośrednią walkę z przeciwnikiem, po czym w wyniku celnego ostrzału artyleryjskiego, strat wśród wspierającego ciężkiego sprzętu czy silnego oporu i braku możliwości oczyszczenia okopów z obrońców, następuje mniej lub bardziej zorganizowany odwrót. Następnym krokiem jest ponowne obłożenie punktu oporu ogniem artylerii, nękanie dronami i ponowna próba bezpośredniego szturmu po pewnych modyfikacjach na przykład trasy dotarcia do celu. W tle tego wszystkiego toczą się starcia czołgów i innych wozów opancerzonych próbujących wspierać ogniem swoją piechotę. Nawet jeśli szturm jest udany, to Rosjanie prawie zawsze próbują jak najszybciej kontratakować, aby odbić utraconą pozycję z rąk Ukraińców. I tak dzień w dzień. Zagajnik za zagajnikiem.

Sytuacja w rejonie Robotyne i Werbowe. Ukraińcy skupiają się na pogłębieniu swojego włamania w główną linię obronną Rosjan tuż obok tej drugiej wsiSytuacja w rejonie Robotyne i Werbowe. Ukraińcy skupiają się na pogłębieniu swojego włamania w główną linię obronną Rosjan tuż obok tej drugiej wsi Fot. WarMapper/X

Mapa w lepszej jakości

Ewidentne są dwie kwestie. Z jednej strony Ukraińcy ciągle posuwają się naprzód, pomimo twardej rosyjskiej obrony. Z drugiej strony są to postępy mozolne, okupione stratami i wymagające zaciętej walki z przeciwnikiem, który ciągle nie przejawia oznak załamania się. Mimo że według rosyjskich relacji ukraińska artyleria dominuje w tym rejonie i jej ostrzał ma być morderczy. Na korzyść Rosjan przemawiają bardzo rozbudowane umocnienia, które miejscami przyjmują nawet postać przykrytych okopów, czyli w praktyce płytkich tuneli, łączących poszczególne stanowiska ogniowe i ziemianki. Dodatkowo w powietrzu przewagę ma rosyjskie lotnictwo, które regularnie atakuje Ukraińców mało celnymi, ale tanimi i ciężkimi bombami lotniczymi z prostymi układami naprowadzania. Często lądują gdzieś w środku pola, ale jeśli już trafią, to efekty są mordercze, wobec czego jest to broń darzona respektem.

Co jednak szczególnie istotne, to Rosjanie kontynuują swoją bardzo kontrowersyjną strategię, którą można porównać do historycznego stalinowskiego "ani kroku wstecz". Obrona ma być do ostatka. Nawet jeśli nie ma to już większego sensu i generuje wysokie straty, to pozycji nie można po prostu oddać wrogowi. Natomiast jak już coś Ukraińcy zajmą, to organizowane są raz po razie kontrataki. Nawet jeśli kończą się one szybko hekatombą pod ukraińskim ogniem, to kolejne próby są podejmowane. Choć Rosjanie próbowali też większego i silnego ataku u podstawy ukraińskiego włamania. Czyli czegoś podręcznikowego w takiej sytuacji, mającego na celu uderzenie w bok przeciwnika wbijającego się w linie obronne. Nie udało się jednak. Ukraińcy utrzymali swoje pozycje i ich wysunięte naprzód siły nie zostały odcięte.

Takie rosyjskie podejście do obrony jest dyskusyjne. Część zachodnich analityków (np. Michael Koffman z think-tanku CNA) dowodzi, że przed ukraińską ofensywą Rosjanie szykowali się do obrony manewrowej. Czyli takiej, w której nie broni się sztywno każdej piędzi ziemi, ale kiedy trzeba, cofa się i pozwala wrogowi posunąć się naprzód. Tak, aby w optymalnych dla siebie warunkach go wykrwawiać, spowalniać, a w końcu stworzyć dogodną sytuację do kontrataku i zdecydowanego pobicia. Ma za tym przemawiać zbudowanie kolejnych linii obronnych na Zaporożu i trzymanie znacznych rezerw daleko za frontem. Po czym wszystko zostało postawione na obronę statyczną i proste, brutalne wzajemne wyniszczanie się do cna na pierwszej linii obrony. Może to się skończyć tym, że obie strony w końcu staną w miejscu podobnie wyczerpane i Ukraińcy poniosą porażkę. Może jednak być też tak, że bardziej wyczerpani Rosjanie pękną i nie będą mieli już sił skutecznie bronić kolejnych linii obronnych, co skończy się zwycięstwem Ukrainy. Takiego przesilenia jednak ciągle nie widać.

Niecodzienne zniszczenie rosyjskiej haubicy Goździk przy pomocy dwóch ukraińskich dronów FPV. Rejon Werbowe

Drobne sukcesy Ukraińców w innych miejscach

Poza tą kluczową bitwą w rejonie Robotyne i Werbowe na Zaporożu obie strony nie podejmują poważniejszych działań. Ukraińcy próbują wywierać presję dalej na wschód w rejonie miasta Wełyka Nowosiłka, gdzie odnieśli największe sukcesy na początku ofensywy. Od miesiąca linia frontu w tym miejscu pozostaje jednak statyczna, poza niewielkimi korektami.

Relatywnie dużo wydarzyło się dalej na północny wschód w rejonie Doniecka i Awdijiwki. Ukraińcy zdołali znacząco odrzucić Rosjan w rejonie donieckiego lotniska i wsi Opytne. Dotarli nawet do zabudowań. W wartościach bezwzględnych to niewielki sukces, bo może dwa kilometry naprzód w linii prostej, ale rosyjskie wojsko zdobywało ten teren za cenę ogromnych strat na przestrzeni ponad pół roku. Jego utrata to ciężki cios w morale i prestiż donieckich pseudoseparatystów, formalnie nadzorujących ten odcinek frontu.

Dalej na północny wschód w rejonie Bachmutu Ukraińcy dokończyli dzieła zdobycia ruin wsi Kliszczijiwka i Andrijiwka, o które toczyły się zażarte boje. O tę pierwszą przez ponad dwa miesiące. Rosjanie się jednak nie poddają i nieustannie próbują kontratakować.

Kompleksowy opis sytuacji w rejonie Bachmutu. Po polsku i z mapkami.

To w tym rejonie grupa rosyjskich artylerzystów nagrała swoje żale, których treść posłużyła do opisu na wstępie artykułu. Odmówili wykonania rozkazu szturmu na Kliszczijiwkę, ponieważ nie mieli do tego broni i wyszkolenia, a wszystkie wcześniejsze próby w wykonaniu ich oddziału skończyły się rzezią. Ponieważ zwykłej piechoty już dawno zabrakło, dowództwo miało już wcześniej popchnąć do ataku kucharzy, kierowców i tego rodzaju doborowych żołnierzy. Kiedy przyszło na artylerzystów, ci odmówili. Nie wiadomo co się z nimi stało, ale na coś takiego żadne wojsko nie patrzy łagodnym okiem, a rosyjskie zwłaszcza.

Dalej na północ aż do rejonu Swatowa nie dzieje się nic, co by wykraczało poza lokalny charakter walk. Małe ataki i kontrataki, ostrzał, nękanie dronami. To samo co od wielu miesięcy. Ludzie giną, ale linia frontu co najwyżej jest nieznacznie korygowana o jeden umocniony zagajnik na tydzień. W rejonie Swatowa Rosjanie próbują atakować na większą skalę, wykorzystując swój sukces z lipca, kiedy przekroczyli na odcinku kilkunastu kilometrów rzekę Żerebiec. Bez większego powodzenia. Ugrzęźli, ale też Ukraińcy nie są w stanie ich wyrzucić z powrotem na drugi brzeg. Pomimo prób.

Zdjęcia licznych wraków ciężkiego rosyjskiego sprzętu straconego w trakcie prób kontynuacji ofensywy na zachód od Swatowa.

Walki najdalej na północ, w rejonie Kupiańska, wyglądają podobnie. W lipcu i sierpniu Rosjanie wiązali z tym odcinkiem duże nadzieje, ale ukraińska obrona wytrzymała i front stoi pomimo rosyjskich prób zmiany tego stanu rzeczy.

Zobacz wideo
Więcej o: