Pani Marlena od 10 lat mieszka w Paryżu i legitymuje się podwójnym obywatelstwem: polskim oraz francuskim. Polka w 2017 r. zakończyła zarejestrowany związek partnerski z Francuzem. W wyniku rozstania pomiędzy dawnymi partnerami pojawił się konflikt. Według relacji pani Marleny, mężczyzna nie tylko zwolnił ją ze swojej firmy, ale i wyrzucił wraz z córką ze wspólnego mieszkania. Wygrana w procesie, która przyniosła kobiecie 20 tys. euro odszkodowania, nie rozwiązała problemu.
Decyzją sądu obywatel Francji zachował pełnię praw rodzicielskich. Córka weekendy i wakacje miała spędzać naprzemiennie u obojga rodziców. Na początku września mężczyzna miał odmówić jednak oddania dziecka. Kobieta udała się do jego mieszkania, gdzie doszło do szarpaniny. Mężczyzna miał wezwać policję i oskarżyć swoją byłą partnerkę o uszkodzenie drzwi wejściowych. W konsekwencji pani Marlena trafiła do aresztu. - Hania jest całym sensem mego życia. Zostałam okrutnie upokorzona. Każda matka w takiej sytuacji walczy o swoje dziecko jak lwica - opowiadała w rozmowie z "Faktem".
14 września sąd zdecydował o oddaniu dziecka matce. Podczas próby odebrania dziewczynki w asyście policji okazało się, że ojciec umieścił ją w szpitalu psychiatrycznym. - Zawiózł córeczkę do szpitala. Twierdził, że ma poważne problemy psychiatryczne. Rodzice obecnej partnerki ojca Hani są psychiatrami! To wszystko zostało uknute przeciwko mnie! Nikt nie ma prawa przyjąć dziecka do szpitala w sytuacji separacji rodziców, bez zgody obojga rodziców - relacjonowała "Faktowi" pani Marlena.
W walce o córkę panią Marlenę wspiera konsulat i polska ambasada w Paryżu. - Konsul zachował się wspaniale. Był ze mną w sądzie i cały czas monitorował sprawę. Cudowny człowiek, który okazał mi wiele zrozumienia jako człowiek - mówiła. Sytuacją polki zainteresowało się również polskie Ministerstwo Sprawiedliwości. - Nie zostawimy tej sprawy, chociaż jest to konflikt stron we Francji - zadeklarował wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.