W czwartek 14 września sąd w Houston w Stanach Zjednoczonych wydał wyrok w sprawie byłej dentystki, która doprowadziła do trwałego uszkodzenia mózgu pacjentki podczas nieudanego zabiegu. Z powodu zdarzenia, które miało miejsce w styczniu 2016 roku, kobieta utraciła już wcześniej prawo do wykonywania zawodu.
Podczas zabiegu na spróchniałym zębie, który miał miejsce w 2016 roku, u czteroletniej Nevaeh Hall wystąpił atak padaczki - podają dziennikarze lokalnego "Houston Chronicle". Dentystka Bethaniel Jefferson podała wówczas dziewczynce Halcion - środek używany w leczeniu bezsenności, który nie powinien być stosowany w przypadku dzieci. Po podaniu leku czterolatka doznała dwóch kolejnych ataków padaczki.
Jefferson wezwała pomoc po ponad pięciu godzinach od pierwszego ataku. Przed zawiadomieniem ratowników medycznych wezwała pastora oraz farmaceutę. Asystentka stomatologiczna, która pomagała oskarżonej, zeznała również, że dziewczynka wymiotowała w trakcie zabiegu. W związku z tym Nevaeh została umieszczona w urządzeniu przytrzymującym, które ograniczało jej swobodę ruchu. - Mała dziewczynka została zraniona z powodu zaniechania oskarżonej - powiedziała podczas procesu zastępczyni prokuratora okręgowego Shanice Newton.
- Nevaeh jest niewidoma na jedno oko. Nie może mówić, nie może chodzić. Wymaga opieki medycznej, która utrudnia jej matce i babci podjęcie pracy - opisywał stan dziewczynki zastępca prokuratora okręgowego Gilbert Sawtelle podczas mowy końcowej.
Lekarze, którzy zeznawali podczas procesu, zwrócili uwagę, że dziewczynka była niedotleniona przez ponad trzy godziny. Inni podkreślili, że dentystka powinna była wezwać pomoc od razu po tym, jak rozpoczął się pierwszy atak.
Podczas procesu sąd uznał Bethaniel Jefferson winną spowodowana poważnego uszkodzenia ciała dziecka przez zaniechanie. W czwartek 14 września zapadł również wyrok skazujący dentystkę na karę 10 lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat.
- Jefferson wyjdzie na wolność, będzie żyła swoim życiem i zajmowała się swoimi sprawami. Nevaeh nigdy nie pójdzie na bal maturalny, nie wyjdzie za mąż i nie będzie cieszyła się swoimi urodzinami, biegając i bawiąc się tak jak inne dzieci - krytykowała wyrok sądu Clara Clark, babcia pokrzywdzonej dziewczynki.