Polityczka oskarżała osoby LGBT o "seksualizację". Wyrzucono ją z teatru za obmacywanie przy dzieciach

Członkini amerykańskiej Izby Reprezentantów republikanka Lauren Boebert została wyrzucona z teatru po tym jak paliła, robiła zdjęcia z fleszem i przeszkadzała innym podczas musicalu "Beetlejuice". Gdy polityczka nie zdobyła się na przeprosiny i zaprzeczała swojemu zachowaniu, ujawniono, że główną przyczyną usunięcia jej z sali - choć wymienione wcześniej również są prawdziwe - było intensywne obłapianie się Boebert i towarzyszącego jej mężczyzny.

Broadwayowski musical, który wystawiany jest obecnie w teatrach w całych Stanach Zjednoczonych, jest przedstawieniem dla dzieci od 10 roku życia. Również w Denver, gdzie na widowni pojawiła się Lauren Boebert, na sali były dzieci i młodzież. 

Początkowo mówiono o tym, że Boebert i jej partner zostali usunięci z przedstawienia, ponieważ kobieta robiła zdjęcia z fleszem i paliła elektronicznego papierosa. Siedząca obok kobieta w ciąży miała zgłosić obsłudze, że Boebert nie chce przestać palić elektronicznego papierosa. Polityczka nazwała kobietę "smutną i nieszczęśliwą". Próśb o wyrzucenie przeszkadzającej 36-latki było więcej.

Gdy sprawa wyszła na jaw, polityczka twierdziła, że dym nie pochodził z jej papierosa i bagatelizowała całą sprawę, pisząc, że jest winna głośnego śmiania się i śpiewania. 

Boebert nie skorzystała z okazji, by przeprosić za swoje zachowanie i zaprzeczała informacjom podanym przez teatr. Dlatego w sieci udostępniono nagranie, na którym widać, że Boebert nie tylko przeszkadzała innym widzom paleniem i robieniem zdjęć, ale też zachowanie jej i towarzyszącego jej mężczyzny nie było właściwe dla towarzystwa dzieci - towarzysz łapał polityczkę za piersi, a Boebert jego za krocze. 

Przeciwniczka "seksualizacji dzieci" 

Poglądy Boebert określane są jako skrajnie prawicowe. Polityczka promuje m.in. teorię o sfałszowaniu wyborów prezydenckich w 2020 roku, jest przeciwko odnawialnym źródłom energii, szczepieniom, aborcji, równości małżeńskiej czy korekcie płci osób transpłciowych. Jako - jak sama o sobie mówi - nawrócona chrześcijanka opowiada się natomiast za silnym związkiem kościoła z państwem.

Zobacz wideo Zwolennicy Trumpa wtargnęli do Kapitolu

Republikanka jest znana z oskarżania osób LGBT+ o grooming i seksualizowanie dzieci. Była m.in. współtwórczynią ustawy "Stop seksualizacji dzieci", która miałaby całkowicie zakazać instytucjom korzystającym ze środków państwowych "promocji LGBT+". Dzieci - jej zdaniem - stają się ofiarą "seksualizacji" również przez występy drag queens. "Zabierajcie dzieci do kościoła, a nie do barów z dragiem" - pisała swego czasu. 

Jest to o tyle ciekawe, że mężczyzna, z którym była w teatrze i który łapał ją za piersi, Quinn Gallagher, jest współwłaścicielem baru Hooch Craft w Aspen, w którym organizowane są występy drag queens i jest to lokal otwarcie przyjazny osobom LGBT+. 

Profil sainhoax na Instagramie przypomniał wypowiedź Boebert o ilustrowanej książce "Julián Is a Mermaid", w której chłopiec marzy o tym, by zostać syrenką. Polityczka oburzała się, że jest to grooming, który jest "obrzydliwy i zły", a treści w książce są "obsceniczne".

 

Winny trudny rozwód

Boebert po publikacji nagrania z sali zdecydowała się przeprosić za swoje zachowanie. Oświadczenie przesłane mediom rozpoczęła od tego, że nie istnieje instrukcja, jak poradzić sobie z publicznym i trudnym rozwodem, a to właśnie przechodzi przez ostatnie miesiące i jest to trudny czas dla niej i jej rodziny. Stwierdziła, że próbowała to "znosić z siłą i wdziękiem", ale zachowała się niezgodnie z "wartościami, które wyznaje". 

"Bez względu na to, czy była to ekscytacja z oglądania długo wyczekiwanej produkcji, czy stres związany z byciem w nowym miejscu, nie pamiętałam tego, że paliłam (...). Niezależnie od mojego przekonania, jest już jasne, że było inaczej. Wprowadzanie w błąd nie było intencją ani moją, ani mojego zespołu kampanijnego, ale wiemy, jak to wygląda. Wiemy, że będziemy musieli ciężko pracować, by odzyskać wasze zaufanie" - czytamy w oświadczeniu. 

W tym roku, po 18 latach małżeństwa, Boebert rozstała się z mężem, z którym ma czterech synów. 36-latka doczekała się też jednego wnuka. 

Nie jest to pierwszy problem Boebert z prawem związany z dziećmi. W 2015 roku podczas festiwalu muzycznego była świadkiem aresztowania grupy nieletnich, którzy spożywali alkohol. Namawiała ich wówczas, by uciekali i powtarzała, że ma przyjaciół w telewizji Fox News. Polityczka również została wówczas zatrzymana.

Więcej o: