Jak pisaliśmy, według Walerija Sołowieja Jewgienij Prigożyn nie zginął w katastrofie samolotu pod Moskwą. Rosyjski politolog stwierdził później nawet, że szef wagnerowców obecnie przebywa w Wenezueli. - O ile mi wiadomo, jest na wyspie zwanej Margarita - powiedział, jak cytuje "Daily Mail". Wątpliwości co do śmierci Prigożyna ma także ukraiński wywiad. Tymczasem Wirtualna Polska rozmawiała z Jerzym Markiem Nowakowskim, byłym ambasadorem RP na Łotwie i w Armenii oraz prezesem Stowarzyszenia Euroatlantyckiego, który jest nieco odmiennego zdania.
Zdaniem Nowakowskiego teorie spiskowe jak te, jakoby w katastrofie samolotu w rzeczywistości zginął sobowtór Prigożyna, są "zakorzenione w rosyjskiej tradycji i rosyjskiej polityce". - To tworzenie politycznych legend, które są użyteczne do tego, by podgrzewać różne tematy, które są wygodne dla rosyjskiej polityki. Mają się nijak do realnych sytuacji i realnego życia. Pokazuje to potworne zacofanie myślenia społecznego w Rosji - stwierdził i dodał: - Mówimy o postaci średniej klasy gangstera politycznego i średniej klasy biznesmena, który został wywindowany przez przypadek na szczyty zainteresowania - powiedział. - Nawet jeśli żyje, to co? - dodał.
Ppłk Marcin Faliński, były funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa i były oficer Agencji Wywiadu podkreślił natomiast w rozmowie z WP, że teorie spiskowe, które powstają po fakcie, "mają niską wartość". - Krytyków Kremla, pracujących dla służb rosyjskich, jest sporo. Na tym to też polega - zaznaczył.
23 sierpnia w obwodzie twerskim niedaleko Moskwy doszło do katastrofy prywatnego odrzutowca należącego do Jewgienija Prigożyna. Według Walerija Sołowieja, byłego profesora Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, szef wagnerowców wcale jednak nie zginął na pokładzie. Zdaniem profesora Prigożyn zamierza teraz zemścić się na rosyjskich elitach, a pomóc miałyby mu w tym bitcoiny o wartości około 1,6 miliarda funtów (czyli ok. 8 mld zł), do których ma rzekomo dostęp. Na początku września Sołowiej wyjawił, że Prigożyn miałby przebywać w Wenezueli. - Został ostrzeżony o swoim zabójstwie... że jego samolot zostanie zniszczony - wyjaśnił.
Tymczasem stuprocentowej pewności, że Prigożonyn nie żyje, nie ma także ukraiński wywiad. - Po prostu na pewno możemy potwierdzić śmierć Utkina i kilku innych współpracowników Prigożyna. Jeśli chodzi o dowódcę prywatnej kompanii wojskowej, myślę, że musimy poczekać trochę dłużej, by zdobyć pewność - powiedział niedawno Andrij Jusow.